poniedziałek, 13 sierpnia 2012

Uroki balijskich miasteczek - Ubud

wspomnień z Bali ciąg dalszy.

W rześki i słoneczny poranek, jakie najczęściej bywają na Bali, wyszłam na ulicę przed hotel, z kubkiem kawy w ręku i prawie natychmiast podjechał public bus do Ubud, więc wsiadłam do niego. Każdy dzień jest dobry na odwiedzenie Ubud, artystycznej stolicy Bali, jak nazywają to miasto.

                                    ukwiecone wejście do świątyni w Ubud

Za bilet zapłaciłam jedynie 80.000 rupii, a nie jak żądał któregoś dnia taksówkarz - 300.000 rupii. Zaraz też kupiłam sobie comebeck tickiet na godzinę 18.00, uznając, że tyle godzin w zupełności wystarczy mi na zwiedzenie tego niewielkiego miasteczka, a leżenie na plaży i zażywanie morskiej kąpieli mogę uskuteczniać do woli tutaj u siebie, czyli w Sanur.
Ubud nie rzuciło mnie na kolana, jak można się było spodziewać czytając o tym mieście artystów w folderach i przewodnikach. Myślę, że to wina zurbanizowania wszystkich miejscowości, również tych zabytkowych. Nie mają tutaj miejsc wyłączonych z ruchu pojazdów, nie chronią zabytków przed spalinami. Jednak perełki w Ubud znalazłam, naprawdę są tam śliczne, urokliwe miejsca, jeśli się trochę pochodzi na chybił-trafił.

                                    ruch na ulicy w Ubud - zupełna dowolność w ruchu

Generalnie w Ubud są do obejrzenia tylko stare świątynie oraz wystawy malarstwa i rzeźby. Ponieważ w moim laptopie nie otwierały się już od kilku dni karty pamięci z aparatu fotograficznego, wzięłam z sobą płytki CD i próbowałam po drodze znaleźć jakiś zakład fotograficzny, albo co, żeby mi na te płytki przegrali zdjęcia z kart pamięci, co pozwoli mi robić następne zdjęcia. Zaraz na wstępie pomógł mi młody chopak i skierował do Centrum Muzycznego, gdzie rzeczywiście wykonali mi tą usługę za jedyne 15.000 rupii. Teraz dopiero mogłam iść w miasto. Ale miasto zatkało się. Zaraz przy najbliższym skrzyżowaniu zabytkowych uliczek wszystko stanęło, samochody, motory, skutery i piesi. Każdy stał i nie mógł ani póść do przodu, ani pojechać dalej, ani się cofnąć. O dziwo, nikt się nie wydzierał, ani nie używał klaksonu, jak w innych azjatyckich miastach to robią, nawet nie mając żadnego powodu. Wszyscy na jezdni i na chodniku stali w milczeniu i czekali. W końcu przyjechała policja i zaczęłą rozładowywać ten dziwny korek. Ruszyliśmy dalej.

                                   a w zaciszu- pracownia artystyczna

Już teraz niektórzy ludzie zakładają maski na twarz, a samochodów i skuterów ciągle przybywa. W samym Ubud, takim ciasnym, zabytkowym miasteczku, a co krok natykałam się na salon Toyoty, Suzuki, Yamahy i Hondy. Całą Azję ta Japonia opanowała. Obawiam się, że teraz jeszcze więcej i jeszcze taniej sprzedają tam skażone samochody i skutery, jakie im zostały po trzęsieniu ziemi, tsunami i katastrofie w elektrowni atomowej Fukushima, która miała miejsce 11 marca 2011r. Bardzo dużo już wykończonych produktów, przygotowanych do eksportu, znalazło się w skażonej radioaktywnie strefie i coś z tym trzeba było zrobić, żeby zmniejszyć i tak już ogromne straty mocarstwa motoryzacyjnego. W Europie obowiązują sztywne normy, które nie przepuściłyby takiego skażonego towaru. Z pewnością poszło to wszystko do Azji. Azjaci wszystko kupią, aby tylko było tanie, bo tam żadne normy nie obowiązują, a każdy chce mieć skutera chociażby, no i obowiązkowo komórkę.

                               te wesołe chłopaki na tronie posadzą bożka i wyniosą go

Skupisko artystów- rzeźbiarzy i malarzy jest w Ubud rzeczywiście duże. Artyści tutejsi, jak również z Europy, Ameryki, Australii, którzy osiedlili się tu na stałe lub po prostu zatrzymali się tu na jakiś czas w poszukiwaniu swojego miejsca na ziemi, wystawiają swoje prace wprost na placach, ulicach, w parkach no i oczywiście w galeriach specjalnie do tego przeznaczonych.

                                 galeria obrazów w przewiewnym miejscu

Muzeum Sztuki Neka, nazwę swoją wzięło od nazwiska indonezyjskiego konesera sztuki Suteji Neka i warto tam wejść, aby zapoznać się z poszczególnymi okresami w malarstwie balijskim. Na to muzeum składa się kilka stylowych budynków, rozmieszczonych w pięknym ogrodzie. Człowiek czuje się bardzo swobodnie w takim muzeum, gdzie nie obowiązują kapcie na buty, ani zachowanie bezwzględnej ciszy.

                                              obraz w stylu wayang (lalkowy)

Idąc ulicami Ubud napotyka się na całe rzędy galerii artystycznych, w których od ręki można kupić każdy obraz z wystawy. Jest tutaj też wiele sklepów z artykułami niezbędnymi artystom do pracy - płótnami, farbami, pędzlami, dłutami itd, itp. Zanim Ubud pogrążyło się w hałasie silników motorowych i w oparach spalin, naprawdę mogło być uroczym, artystycznym miasteczkiem.

                                                 Balijka na sprzedaż (obraz oczywiście)

Czarno-białe zdjęcia na Bali z lat 30 i 40 XXw, są głównie dziełem Amerykanina Roberta Koke. Cała ekspozycja poświęcona jest jego fotografii. Robert Koke wraz ze swoją żoną Louise mieszkali na Bali w latach 1936-1941. Artysta fotografik pochodził z Kaliforni i tam, w dziale efektów specjalnych, w wytwórni filmowej Metro-Goldwyn-Mayer, gdzie pracował - nauczył się techniki fotografii czarno-białej. Jako ciekawostkę mogę dodać, że Robert Koke był pierwszym, który dostrzegł i docenił piękno i nośność fal  Oceanu Indyjskiego i zastosował po raz pierwszy deskę surfingową na Bali oraz wybudował pierwszy hotel w Kuta Beach, które teraz jest elegancką miejscowością turystyczną. Walory turystyczne  Kuta, osłabił niestety zamach terrorystyczny, dokonany w październiku 2002r  przez islamskich terrorystów, w którym zginęli młodzi Balijczycy i wiele turystów. Ale Kuta się otrząsnęła i czeka na turystów z wiarą, że taka tragedia się więcej nie powtórzy. Ta hindusko-buddyjska wyspa z pewnością z powodu dokonanego aktu przemocy przez wyznawców islamu, nie zmieni swojej wiary, pielęgnowanej od stuleci.

                                          tańcząca Balijka

Prezentowane prace są przeważnie autorstwa indonezyjskich artystów, ale zdarzają się też dzieła artystów cudzoziemskich, a wśród nich rzeźby z drewna i metalu. Nie trzeba ukrywać, że obrazy i rzeźby z Ubud są bardzo drogie, ale w końcu nie są to ludowe pamiątki turystyczne, lecz dzieła artystyczne, więc nie dla każdego muszą być dostępne.

                                                   ten obraz też jest na sprzedaż

Poza tym w Ubud jest jeszcze Bamboo Gallery, która na zapleczu ma piekny ogród, a w samej galerii oprócz obrazów można kupić rękodzieła balijskich krawcowych, Galeria Sztuk Pieknych z kolei, skupia młodych artystów ze śmiałym i nowoczesnym spojrzeniem na sztukę. Przy Jalan Sriwedari znajduje się nawet Galeria Sztuki Kobiecej Seniwati, założona w 1991r. Prezentuje ona i sprzedaje dzieła artystyczne wykonane jedynie przez kobiety. Kobiety z całej Indonezji, chociaż nie tylko rodowite Indonezyjki, ale też cudzoziemki, które na stałe zamieszkały w tym kraju. Inicjatywa godna uznania. Panie wystawiają swoje prace również poza granicami kraju (Singapur, Hongkong i niektóre kraje Europy) i sprzedają je. Mając na uwadze podejście do kobiet, do pracy kobiet w krajach azjatyckich, jest to duży sukces kobiet. Indonezyjki udowodniły, że wykorzystując swoje zdolności intelektualne, manualne i artystyczne, same potrafią zarabiać pieniądze i odnosić własne sukcesy twórcze, a nie są jedynie  predestynowane do zajmowania się handlem, gotowaniem posiłków, uprawą ryżu i zbieraniem herbaty z pól uprawnych.

                                 szkoła tańca tradycyjnego

Szkoły tańca mają na celu zachowanie w pamięci i propagowanie tańców tradycyjnych, specyficznych dla tego regionu świata. Sztuki sceniczne powiązane z tańcem często odnoszą się do religii, środowiska przyrodniczego i tradycji Balijczyków. Szkoły uczą tych tańców już małe dzieci, ucząc ich przy okazji historii własnego kraju. Często uczniowie występują publicznie ze swoją sztuką sceniczną, szczególnie znane są koncerty gamelanów. Muzyka i taniec są bardzo popularne na Bali, chociażby z tego względu, że odbywa się tu bardzo dużo świąt i różnych uroczystości, które bez muzyki i tańca by się nie obeszły.

                                   dbałość o stronę duchową

Gamelan to jest po prostu zespół muzyczny, w którym uczestniczą instrumenty perkusyjne. Nazwę swą zapożyczył z jawajskiego: gamel - młotek, właśnie od tego walenia w bębny. Ale w zespole używa się również innych instrumentów, jak np. ręczne talerze, czy gongi. Gamelany biorą udział w różnych uroczystościach państwowych, sztukach teatralnych, jak również rytuałach religijnych. Każde miasto i niemal każda wieś ma swój gamelan.

                                  dziewczynki prezentują mi gong

Małe Balijki uczyły mnie, w jaki sposób mam postępować z gongiem, aby usłyszeć, jak gra. Najpierw musiałam potrzeć ręką to wielkie oko gongu, które aż błyszczało od ciągłego pocierania go przez ludzi. Potem wystarczyło przyłożyć ucho do żelaznego gongu, aby usłyszeć jego szmery, zduszoną, tajemniczą muzykę.

                                     Balijskie latawce
c.d.n.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz