czwartek, 16 sierpnia 2012

Uroki balijskich miasteczek- Kuta


Kuta jest chyba trochę przereklamowana, jeśli chodzi o walory turystyczne. Owszem, ma świetne warunki do surfingu, ale jest trochę innych miejscowości nadmorskich o takich samych możliwościach. Ulice w Kucie zatłoczone, zasnute spalinami. Oczywiście nie mam pretensji do pana Roberta Koke, bo gdy on tutaj mieszkał w latach trzydziestych ubiegłego wieku, Kuta mogła wówczas być rajem na ziemi. Dzisiaj nie jest.

                                     ulice na rajskiej wyspie

Na dodatek przewodnik po Kucie podaje, że w dawnych czasach ta miejscowość była kolonią trędowatych i odbywały się tutaj targi niewolników! dzisiaj jest to komercyjne miasto, reklamowane jako raj turystyczny ze względu na ładne plaże, warunki surfingowe i ilość nowoczesnych sklepów, restauracji i kafejek. No tak, to musi być raj dla pewnej grupy turystów, co zresztą widać na każdym kroku chodząc po miasteczku. Turystów zatrzęsienie! Widocznie właśnie taki wypoczynek lubią. W tłumie.

                                                                  plaża w porze sjesty

Wczoraj pokazywali u nas w telewizji, jak kilometrowa kolejka ludzi stoi pod Kasprowym Wierchem i czeka na kolejkę linową, która ich zawiezie na szczyt. Jak długo się czeka, żeby wejść do kolejki linowej? pytał reporter. Ano 3 do 3,5 godziny. Warto tak długo czekać? dopytywał, warto! odpowiadali ludzie, żeby zobaczyć stamtąd piękne widoki, to warto stać. W niecałe 3 godziny można wejść tam pieszo - nie lepiej dla zdrowia byłoby samemu tam wejść, a nie marnować czasu w taki piękny, świąteczny dzień? nie mógł zrozumieć pytający (wczoraj było święto wniebowzięcia NMP, które jest dniem wolnym od pracy). Niee, padła odpowiedź. Tyle chodzić? no właśnie. Ludzie są z natury leniwi, wolą stać w spoconym tłumie przez trzy godziny, niż iść sobie spacerkiem wśród pięknej przyrody. Właśnie taki wypoczynek lubią. W tłumie. 

                                                            słodkie leniuchowanie

W Kucie przy plażach jest wiele kafejek i barów serwujących przeróżne drinki i soki owocowe, a między plażowiczami ciągle chodzą obnośni sprzedawcy, próbujący sprzedać im jakieś towary. Można również bezpośrednio na plaży poddać się masażowi ciała, dać sobie zapleść tysiąc cienkich warkoczyków (jak się ma odpowiedni zasób włosów na głowie) i skorzystać z wielu innych usług oferowanych przez tubylców. Jak dla mnie, to za mało spokoju i intymności na plaży w Kucie. I pomyśleć, że ten rolniczy i rzemieślniczy lud, krzywym okiem kiedyś patrzył na przybywających do ich miejscowości  turystów pionierów. Teraz, prawie każdy mieszkaniec miasteczka żyje z turystyki.

                                              takich gości można na plaży też spotkać

W miasteczku znajduje się mnóstwo eleganckich sklepów, butików, sklepów z artykułami sportowymi do żeglowania i surfingu i drink-barów, oraz (niestety) amerykańskich barów szybkiej obsługi.Ciekawy może jedynie być w Kucie nocny targ Pasar Senggol, ale nie zwiedziłam, bo nie zabawiłam zbyt długo w Kucie i wróciłam publicznym autobusem do Sanur. Kuta straciła sporo turystów po terrorystycznych zamachach bombowych w 2002r i 2005r i musi coś wymyślić, aby odzyskać zaufanie turystów, nie tylko zagranicznych.

                                                             kapela do pizzy i piwa

Obecnie dużo straciła ze swojego uroku nadmorskiego kurortu, ale plaże ma ciągle śliczne.

                                                               koguty w oczekiwaniu na walkę

Myślę, że będzie to dla mnie pamiętny dzień. 16 sierpień 2012r - czwartek. Do Empików i księgarń ma  dzisiaj trafić moja książka " Łza Na Oceanie. Sri Lanka". Wczoraj już Oliwia mnie zawiadomiła mailem, że w internecie moja książka już jest w sprzedaży, w księgarniach wysyłkowych Empiku, Merlina itp. Otworzyłam te strony i rzeczywiście tam była. No to dzisiaj powinna już być na półkach, ale sprawdzę to dopiero po południu, jak wyjdę z pracy. Marcin nic jeszcze nie wie, bo przemieszcza się po Francji i Włoszech. Ten mój syn to ma farta! zawsze, gdy wyjedzie do ciepłych krajów, to zawsze w Polsce pogoda się akurat załamuje, robi się zimno i mokro, a jak wraca - do Polski znowu wraca lato. A ja tutaj. Ale we wrześniu pojadę do Rzymu i też będę miała lato, podczas gdy w kraju jesień już będzie!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz