niedziela, 7 października 2012

Smakowanie Rzymu

Pojechałam czerwoną linią metra do stacji Vittorio Emanuele, ponieważ dowiedziałam się, że na tyłach placu o tej nazwie, mieści się targ multietniczny, w tak zwanej dzielnicy cudzoziemców. Co by to nie było, zabrzmiało ciekawie. Ciągle pamiętałam, że miałam kupić dla Oliwii i Tomka kilogram oryginalnej włoskiej kawy w ziarnach, ale dni mijały, a ja nigdzie takiej kawy dostać nie mogłam. W sklepach były takie, jak u nas w Polsce lub mielone, sprasowane, a to musiała być kawa w ziarnach, dobra i włoska, do takiego specjalnego expresu, który kawy mielonej, ani kapsułek nie przyjmuje. Może w okolicach Vittorio Emanuele uda mi się ją wreszcie kupić?

wejście na targ
Plac Vittorio Emanuele słynie z tego, że jest idealnie kwadratowy i łatwo rozpoznawalny. Czworobok zabudowany jest ciężkimi, charakterystycznymi dla tego okresu kamienicami z przestronnymi podcieniami dającymi chłód w upalne dni. Plac zbudowano w latach siedemdziesiątych XIXw i na tym właśnie placu znajdowało się kiedyś targowisko, ale kilka lat temu przeniesiono je do krytej hali, przystosowanej do tego rodzaju działalności, ale znajdującej się na tym samym placu (chociaż trochę na tyłach), żeby zachować tradycję. W ostatnich latach stosuje się takie praktyki w większości krajów europejskich, ale nie mam wyrobionego zdania, czy jest to dobry pomysł.

Nuovo Mercato dell,Esquilino
 Może to wymóg sanepidu? a może Unii Europejskiej? a może to samochody wymuszają dla siebie coraz więcej przestrzeni na ulicach i placach? bo samochody są po prostu wszędzie i w niepoliczalnych ilościach. Wchodzą w kadr każdego zdjęcia, ale przestałam się już tym denerwować. Tak tu jest po prostu i koniec.
W Warszawie obecnie robią porządek z Halą Banacha, kiedyś ujarzmili słynny Bazar Różyckiego, który obecnie całkowicie stracił swoją renomę, podobnie jak bazar na Polnej. W każdym razie te bazary i targi przeniesione w "odpowiednio przystosowane miejsca" tracą trochę na klimacie. Z pewną nostalgią można by rzec, że prawdziwe targowiska są jeszcze tylko w Azji!   I w Warszawie są jeszcze na Pradze!

box warzywny
Kiedyś każda przekupka i każdy kupiec miał swój stragan, a teraz każdy sprzedawca ma swój box. Ot, nowoczesne lata XXI wieku. Czysto, sterylnie, posadzka myta co chwilę przez opłacane przez kupców sprzątaczki, kartofelki czyste, równiutkie wzrostem, ogóreczki o długości określonej przepisami, cebulki obrane z pierwszych brudnych sukieneczek, a wszystko misternie ułożone w stosiki, w piramidki z wyraźnie wypisaną i na widocznym miejscu wyłożoną ceną. Żadnego targowania się, absolutnie. Takich oto czasów dożyliśmy. Ale jest ładnie i kolorowo. Jak w supermarkecie.

owoce
Na targowisku zakupy robią różni ludzie, nie tylko Włosi, ale przeważnie są to mężczyźni, co mnie zastanowiło, bowiem w moim kraju na bazarach głównie widzi się kobiety, z wóżkami na kółkach. Natomiast sprzedający przy Mercato, to w dużej mierze obcokrajowcy, dlatego Rzymianie mają casami problem z porozumiewaniem się, co czyni ten targ bardziej egzotyczny.

 owoce morza
Na tym targowisku można spotkać przedstawicieli różnych krajów, ponieważ można tu kupić autentyczne produkty z różnych zakątków świata. Biorąc pod uwagę, że w Rzymie mieszka dużo Azjatów, Hindusów i innych nacji, są oni częstym klientami na Mercato dell,Esqueila. Mozna ich poznać po tradycyjnych strojach, co uatrakcyjnia spacer po targowisku.

kalaboza?
te zielone podłużne przypominające ogórki lub cukinię to kalaboza? tak czytałam w przewodniku, ale nie wiem, czy to o to warzywo chodziło. W każdym razie można na tym targowisku spotkać owoce i warzywa zupełnie nam nieznane, chociaż sporo już inności poznaliśmy, odkąd możemy swobodnie jeździć po świecie.

różnorodność specjałów z Bangladeszu
Włosi często przy produktach umieszczają napis, że to naturalne włoskie produkty, podobnie czynią kupcy z innych krajów. Znajomość marki podnosi atrakcyjność produktu. Chociaż jeśli chodzi o owoce i warzywa można dyskutować o rzeczywistym pochodzeniu. Na przykład pomidory: Włosi bez nich nie potrafiliby się obyć, same owoce, jak również pomidory wchodzące w skład różnych potraw w postaci miąższu, soku, przecieru, są na porządku dziennym w jadłospisie każdej włoskiej rodziny.

pomo d,oro i nie tylko
A przecież nie jest to narodowe włoskie warzywo, bo przywiezione zostało z Meksyku przez Hiszpana Cortesa i rozpowszechnione w  XVIw  w krajach europejskich. Fakt, że Włosi nadali mu nazwę, pomo d,oro,która utrwaliła się na zawsze, a uprawiane w żyznej włoskiej ziemi na przestrzeni wieków nabrało intensywniejszego koloru i większego rozmiaru, aż do dzisiejszego wyglądu włącznie, ale tak naprawdę pomidory są warzywem meksykańskim.

mięso
Rodzaje mięs takie, jak wszędzie, ale przyrządzanie może już wyróżniać potrawę i traktować ją, jako typowo włoską. Jednakże tradycja włoska w przyrządzaniu potraw jest zróżnicowana w zależności od regionu. Ja znam tylko pyszną szynkę parmeńską zwaną we Włoszech prosciutto, chociaż nie mogę być pewna, czy znam jej prawdziwy smak, bo taka na przykład mortadela - we Włoszech , w regionie bolońskim uchodzi za szlachetny przysmak, a u nas mortadela to gatunek podrzędny, kupowany wtedy, gdy nie stać nas na coś lepszego. Sama więc nazwa nie świadczy o produkcie i w różnych krajach może oznaczać coś zupełnie innego. Generalnie Włochy bazują na rybach i owocach morza. Kraj otoczony morzem, od wieków miał ryby w swojm jadłospisie i dopracował się własnych przepisów na pyszne potrawy ze wszystkiego, co żyje w wodzie.

ryby
Jedzą tutaj gęste zupy rybne, ryby smażone na oliwie, gotowane na parze, owoce morza w różnych sałatkach oraz oczywiście z makaronem, np. pasta con sarde, czyli makaron z sardynkami, kaparami i orzeszkami piniowymi, no i oczywiście z serem. Gdyby zaczepiono mnie znienacka na ulicy i zapytano, jaką według mnie potrawę można nazwać typowo włoską, bez wahania bym odpowiedziała, że makaron z sosem pomidorowym i pizzę. Potem dodałabym oczywiście, że również lody! niepowtarzalny smak!

only Italian products
Tylko włoskie produkty! - wywieszają napisy kupcy już na innym targowisku, takim prawdziwym, na świeżym powietrzu. Na straganach królują produkty do przyrządzania dań typowo włoskich, czyli różne rodzaje i kolory makaronów, oliwy i wina. To wystarczy, żeby przyrządzić pyszny, wyrafinowany posiłek. Pizza w polskim wydaniu, a pizza zjedzona we Włoszech, to dwie zupełnie różne potrawy. Włoska pizza ma o wiele bardziej miękkie, niemal puszyste ciasto, chociaż jest ono jednocześnie wystarczająco cienkie, z lekko uniesionym brzegiem. Najbardziej popularna jest pizza neapolitańska, z pomidorami mozzarellą i oregano, ale wybór pizzy jest imponujący i warto spróbować też inne.

pane i pizza
Ten apetycznie wyglądający sklepik z chlebem i pizzą, znajdował się na początku Viale Gottardo, którą codziennie z samego rana chodziłam do miasta, wdychając niepowtarzalny zapach gorącego chleba. Tego zapachu brakowało mi bardzo w Sri Lance, gdzie wogóle żadnego chleba nie mogłam kupić, oprócz tostowego. W Lizbonie na przykład, czy w Barcelonie, idąc wczesnym rankiem ulicą, oprócz zapachu chleba roznosi się również zapach świeżo parzonej kawy. Niezapomniane doznania zapachowo-smakowe!

wybór win
Praktycznie żadna potrawa włoska nie obędzie się bez wina. Wino podkreśla zarówno smak wytwornej jagnięciny, jak również  popularnej pasty, czy zwykłej zielonej sałaty, nie wspominając już o włoskich serach, czy pysznych deserach. Myślę, że to wino właśnie, podawane do każdego posiłku powoduje, że spożywanie posiłków we Włoszech jest celebrowane. Przy posiłku nikt się nie spieszy. Na wspólny posiłek musi znaleźć się czas.

różne gatunki suszonych pomidorów
Włoch regeneruje siły i się cudownie odpręża, kiedy przy wspólnym stole (z rodziną lub przyjaciółmi) po skończonym jedzeniu, może on sobie posiedzieć jeszcze dobrą chwilę z  kieliszkiem wina w ręku, nie myśląc o pracy, ani o żadnych kłopotach dnia codziennego. Takie chwile są dla Włochów nie do przecenienia. Oczywiście, że nawet we Włoszech nie można jeść bezkarnie. Jak powszechne jest czerpanie przyjemności z jedzenia, widać na ulicach na każdym kroku po sylwetkach przechodniów.Większość z nich ma nadwagę, a niektórzy bardzo wyraźną. Cóż jednak na to poradzić, skoro Włosi kochają jeść!?

sklep spożywczy
Dobrze zaopatrzone sklepy i małe sklepiki spożywcze w Rzymie są podstawą zaopatrzenia gospodyń domowych we wszystkie dobrej klasy produkty, niezbędne do przyrządzania posiłków w domu. Tego im trochę zazdroszczę, ponieważ u nas w Warszawie, takie małe tradycyjne sklepy zostały wyparte przez supermarkety, a tam niestety, produkty nie mają już takiej wartości ani świeżości. Te pojedyńcze nieduże sklepy, które się utrzymały, są z reguły zapyziałe z ograniczonym asortymentem i zagadkową świeżością, ponieważ rzadko odwiedzane są przez klientów. Szkoda.

wystawy przyciągają wzrok
Staranność w prezentacji oferowanych produktów na wystawie, przyciąga człowieka i wzbudza w nim apetyt na przekąszenie czegoś smacznego. U nas nie ma takich wystaw. Duże sklepy nie mają wystaw, nawet jeśli widać ich wnętrze. O marketach nie wspomnę, bo ulokowane one są zawsze wewnątrz budynków. Dodatkowo takie małe sklepy o pysznych wystawach, kolorowych markizach i często dowcipnych napisach zachęcających do wstąpienia, nadają dodatkowo koloryt ulicy. Po takich ulicach chodzi się z przyjemnością, nawet gdy nie ma się zamiaru robić zakupów.

odpoczynek przy kawie
W końcu i ja usiadłam przy stoliku ulicznej kafejki, aby napić się pysznej włoskiej kawy i odpocząć po długiej wędrówce ulicami Rzymu w rozgranym i parnym powietrzu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz