poniedziałek, 2 lipca 2012

The End Euro 2012 !!!

2 lipca 2012r - poniedziałek

Na zwycięzców finału Euro 2012 w Kijowie typowałam Hiszpanię, nie zrażając się opiniami fachowców i komentatorów w radiu i telewizji stawiających na Włochy, ale że zwyciężą oni 4:0, to nawet mnie zszokowało! Raczej myślałam o 1:0  lub 2:1, dając szansę boskiemu Mario Balotelliemu na jedną bramkę ratującą honor zespołu włoskiego. Wielkość i jakość wygranej przeszła wyobrażenie, chyba nie tylko moje! Do tego stopnia, że pożałowałam Włochów. Oni mieli tak zdziwione, zaskoczone i przeraźliwie smutne miny, że bardzo mi się ich żal zrobiło i pomyslałam, że chociaż jedną bramkę mogli im pozwolić wbić do bramki Hiszpanów.

powitanie Euro 2012
Szczególnie pożałowałam włoskiego zawodnika z numerem 21 (to chyba Pirlo), ponieważ on z takim zaangażowaniem i wiarą śpiewał hymn swojego kraju, że wyobraziłam sobie, co on teraz musi przeżywać. To był pogrom! po prostu katastrofa! gdy padła trzecia bramka, zaczęłam nerwowo szukać wzrokiem Balotelliego, gdzie on u licha się podziewa? dlaczego nie strzela? przecież tylko od niego zależy, czy się zmobilizuje, czy zechce - gdy widzi duże zagrożenie, to podobno potrafi po prostu przejąć piłkę i strzelić! tak mówili znawcy z telewizji, więc dlaczego nie strzela? 3:1 dla Hiszpanów by wystarczyło,

koncert chopinowski w Łazienkach

aby zaspokoić moje ambicje względem drużyny hiszpańskiej. Ale tak zazwyczaj pewnego siebie Mario nie było nigdzie w zasięgu kamerzystów. Po meczu dopiero go zobaczyłam, jak siedzi samotnie na murawie i smutnym wzrokiem patrzy gdzieś w  przestrzeń. Mario Balotelli pokonany!
Natomiast Hiszpanie szaleli i mieli ku temu powód. Oni wprawdzie nie śpiewali swojego hymnu narodowego, tylko w milczeniu wysłuchali, ale to tylko dlatego, że hymn Hiszpanii nie posiada słów. Po prostu nikt jeszcze nie napisał  słów do muzyki skomponowanej i zatwierdzonej na hymn. 
W szkle kontaktowym tvn24, to się nawet dowcipnisie zastanawiali , czy nie napisać i nie podarować Hiszpanom słów do ich hymnu narodowego. Ale taka jest prawda. Hiszpanie swojego hymnu wysłuchują w milczeniu i skupieniu bo nie mają słów. Ale za to jak się cieszyli po zwycięstwie!

                                         widok stadionu z Powiśla, z Centrum Kopernika

Jeszcze dzień wcześniej, zastanawiając się, kto będzie zdobywcą tytułu mistrza Europy, prasa na pierwszych stronach zamieszczała zdjęcia piłkarzy włoskich, jakby ze znakiem zapytania, ale jednak wskazując zwycięzców. W dodatku sportowym GW główny tytuł brzmiał: "Najważniejszy mecz Europy - czy Pirlo, Balotelli, Cassano i inni rozbiją tiki-takenaccio obrońców tytułu?" Nie zobaczyłam, kogo na ostatecznych zwycięzców wskazała kura-proroczka z telewizji TVN. Myślę, że tak, jak ja - Hiszpanię.
Na pierwszych stronach dzisiejszych gazet pokazywana jest już tylko drużyna hiszpańska i ich piękne zdjęcie zbiorowe po otrzymaniu pucharu zwycięstwa. Na stadionie w Kijowie, podobnie jak w fan zonie w Warszawie większość kibiców była z Hiszpanii, ponieważ Włosi (tak, jak Anglicy) wystraszyli się podobno ostrzeżeń, że w Polsce i Ukrainie jest niebezpiecznie, że to dzikie, nieucywilizowane kraje, w których rządzi bezprawie i można tu łatwo życie stracić. Mogą teraz żałować, że stracili taką okazję na wspaniałe widowisko. Gdyby było więcej włoskich kibiców i większy doping z ich strony, może Włosi graliby lepiej? skuteczniej? Cieszę się, że wygrali Hiszpanie i wyobrażam sobie, jak to przeżywali kibice w samej Hiszpanii. Marcin z Krzysiem oglądali to w Barcelonie. Mogę sobie tylko wyobrazić tą euforię w noc po zwycięstwie, na ulicach hiszpańskich miast. Pozazdrościć atmosfery i możliwości uczestniczenia w radości zwycięzców, w

kawiarenki na Foksal

ich domu! Ale wszystko, co dobre, to się szybko kończy. Ludzie PISu szykują się już do ataku na rząd za nieudane Euro. Pan Kaczyńszki, Prezes PIS, już ocenił, że była to kompletna klapa, ale to dopiero wstęp, jak znam tego człowieka.
Żeby potem nie zapomnieć, wypunktuję tu najważniejsze dokonania w związku z Euro 2012, które pozostaną dla nas, mieszkańców miast polskich:
# Budowa stadionów w Warszawie, Wrocławiu, Gdańsku i rozbudowa stadionu w Poznaniu - na ogólną
   kwotę 4 353 747 000 zł
# Budowa dróg expresowych i autostrad 1097,3 km na ogólną kwotę 70 505 991 560 zł
# Inwestycje w transport lotniczy, w tym: rozbudowa lotnisk w Warszawie, Wrocławiu, Poznaniu i Gdańsku
   na ogólną kwotę 1 322 708 227 zł
# Inwestycje w infrastrukturę miast - gospodarzy Euro 2012 na kwotę 7 752 128 086 zł
# Inwestycje w transport kolejowy - 10 053 932 000 zł
# koszty w inwestycje związane z zapewnieniem bezpieczeństwa publicznego - 20 308 000 zł
i niech sobie Kaczyński mówi, co chce. Nikt tych faktów nie zmieni. Gdybyśmy nie byli gospodarzami Euro 2012 i nie korzystali z funduszy europejskich, nigdy w tak szybkim czasie nie zbudowalibyśmy  tak wiele. Wystarczy sobie przypomnieć, jak zawiesilismy się na dwa lata rządów PISu! ale cieszmy się, że nie trwało to dłużej, niż dwa lata i nasz kraj ruszył do przodu. Jeżeli tylko media nie bedą epatować panem Kaczyńskim, jego kolegami i koleżankami, w radiu, telewizji i prasie - to my, naród, na długo zatrzymamy w sobie dumę ze swojego państwa i radość, że mamy tak pieknie wokół i wygodniej do życia. No i z tego, że świat nas docenił, nasze osiągnięcia. Nasz charakter narodowy nie będzie już utożsamiany z PISowcami, którzy jeźdźą za granicę skarżyć się na wszystko, co się w naszym kraju dzieje. Obcokrajowcy sami byli - widzieli i przeniosą te wiadomości do swoich krajów. Poprawi się opinia o Polsce. Wreszcie!

Muzeum M.C.Skłodowskiej na ul Freta
Ja się nie będę przejmowała naszymi politykami z bożej łaski i ich bzdurnymi wypowiedziami, tylko żyła po swojemu, a jak już bardzo będą mnie denerwowali - to wyjadę z Polski na stałe. Jest wiele miejsc na świecie, gdzie można sobie ciekawie i spokojnie żyć.
Umówiłam się z koleżanką i poszłyśmy obejrzeć o zmroku chińskie lampiony w Łazienkach. Termin instalacji minął i dzisiaj chyba bedą likwidować te lampiony. Moja koleżanka obawiała się, że po ciemku może już tam nikogo nie być, i nie daj Boże, zamkną nas na noc w parku. Okazało się, że było bardzo dużo ludzi. Więcej, niż za dnia i zapalone lampiony wyglądały ślicznie. Tak sobie myślę, że Chińczycy wchodzą do naszego kraju, jak do każdego innego na świecie, na pewniaka - z kulturą, jedzeniem, naturalnym lecznictwem, jogą i medytacjami. Ani się nie obejrzymy, jak zorganizują nam china city - chińską dzielnicę. Oni tak rozprzestrzeniają się po całej kuli ziemskiej, bo już nie mogą się utrzymać w swoim kraju, z powodu przeludnienia i biedy. Z drugiej strony, łatwiej przyjmę chińską dzielnicę w Warszawie, niż islamską, a tą to już napewno w stolicy będziemy mieli. Nie jestem rasistką, tylko po prostu boję się wyznawców islamu. Jeżeli boję się krokodyla, węża czy niedźwiedzia, to przecież nie znaczy, że jestem przeciwniczką zwierząt. Wręcz odwrotnie. Bardzo lubię zwierzęta, ale niektórych się boję. Generalnie bardzo lubię ludzi, ale niektórych z nich się boję i to są islamiści, nieważne z jakiego kraju pochodzą.

chińskie lampiony w Łazienkach
Zanim doczekałyśmy się zmroku, kręciłyśmy się po Nowym Mieście, posiedziałyśmy na bujających się ławkach kawiarni Boruta, z przystojnymi panami mieszkającymi w Warszawie, a pochodzącymi z Torunia porozmawiałyśmy na temat Euro 2012 i spodziewanych ataków pisiaków od poniedziałku. Spożyłyśmy mrożoną kawę z lodami i bitą śmietaną (sporadyczne odstępstwo w procesie odchudzania się), ja pozwoliłam sobie jeszcze na małe piwko. Było bardzo miło. Potem przemieściłyśmy się do Łazienek.
Dzisiaj idę na basen, ale już od jutra zamierzam korzystać z atrakcji przygotowanych przez miasto dla tych, co nie wyjechali na urlopy i wakacje. A będą to ciekawe filmy w kinach plenerowych kilku dzielnic, pokazy i nauka salsy na Międzynarodowym Festiwalu Salsy i Kizomby (4 dni pod rząd), sobotnie koncerty Jazz na Starówce i niedzielne koncerty chopinowskie w Łazienkach. Wybieram się też w czwartek do Parku Górczewskiego, gdzie  będzie śpiewała Ewa Bem, której spiewanie uwielbiam po prostu. Jednym słowem będzie się działo. W Warszawie człowiek nigdy się nie nudzi. Latem, gdy większość ludzi wyjeżdża z miasta - jest tutaj całkiem przyjemnie.
wejście do muzeum M.C.Skłodowskiej

Też się zdziwiłam wyglądem Muzeum Marii Curie-Skłodowskiej, bo wygląda bardzo orientalnie. Okazało się, że akurat wystawiana jest tam sztuka dalekiego wschodu, stąd taka prezentacja.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz