poniedziałek, 9 lipca 2012

Modlin

Testowanie lotniska w sobotę 7 lipca 2012r

Jeżeli korzysta się intensywnie z różnych atrakcji proponowanych nam przez stolicę, a w tym samym czasie temperatura powietrza nie spada poniżej 35 stopni Celsjusza, to siłą rzeczy, przerwy w pisaniu są dłuższe. Po powrocie do domu, schładzam się przez pół godziny w zimnej wodzie, a potem leżę bez tchu na kanapie, czekając aż się ochłodzi w pokoju. Nawet nie mam siły czytać czegokolwiek.
Na testowanie nowego lotniska w Modlinie, z którego mają latać tanie linie lotnicze WizzAir i Ryanair, zapisałam się drogą internetową już kilka dni wcześniej. W czwartek i piątek próbowałam dowiedzieć się, jak tam dojechać. Informacji szukałam w internecie, na Dworcu PKP Warszawa-Centralna, na Dworcu PKP Warszawa- Śródmieście i na lotnisku Okęcie. Nikt nie był w stanie odpowiedzieć na moje dodatkowe pytania, które warunkowały wyjazd z określonego dworca, o określonej godzinie, w dzień wolny od pracy. Pierwotnie planowałam jechać z dworca PKP Warszawa-Gdańska, ponieważ stamtąd odchodzi najwięcej pociągów w kierunku Modlina. Na lotnisku modlińskim mieliśmy być przed godziną 8.30, żeby zdążyć się odhaczyć przy stanowisku sprawdzania rezerwacji, a dopiero potem ustawić się do odprawy.

dworzec kolejowy Modlin
Musiałam znaleźć taki pociąg, aby dojechać na czas, ale również żeby z domu sprawnie dojechać do pociągu, a mieszkam na Włochach, w dzielnicy położonej w zachodniej części stolicy. Jechać zaś miałam na wschód. Mój numer zgłoszenia 763 świadczył o tym, że wiele ludzi chce tego dnia odwiedzić Modlin, chyba że te numerki nadawane są losowo, bez żadnego związku z czymkolwiek.
Z dworca Gdańskiego pociągi jechały o godzinie 5.38, 6.15, 7.06, 8.20 itd do wyboru więc miałam dwa - 5.38 i 6.15, ale jak dojechać o tak wczesnej porze na Gdański? w sobotę? Autobusem 517 do Metro Centrum i wtedy bez problemu do Metro Gdańska, ale A-517 trudno złapać w dzień roboczy, a co dopiero w dzień wolny od pracy. Może A-187 dojechać do Metro Politechnika? ale nigdy nie udaje mi się trafić na ten autobus, więc nie ma co ryzykować w sobotę. No to może do SKM-ki jadącej z Lotniska Okęcie do Lotniska Modlin dosiądę się na dworcu PKP Rakowiec, albo Ochota, na które dojadę z PKP-Włochy? Jadą o 5.56, 6.15, 7.06, 8.20 itd. Nic z tego.

peron kolejowy w Modlinie
Z informacji otrzymanej na lotnisku Okęcie wynika, że jedne pociągi SKM jadą przez te stacje, inne nie zatrzymują się na nich, tylko jadą przez Dworzec Centralny i zatrzymują się dopiero na stacjach po prawej stronie Wisły. Masakra! dostałam mapkę obrazującą połączenia z Modlinem. Przeanalizowałam ją i doszłam do wniosku, że najlepiej jechać z PKP Włochy na PKP  Warszawa Wschodnia, ponieważ wszystkie pociągi jadące do Modlina muszą przez Wschodni przejechać i zatrzymują się tam. Tak też zrobiłam. Wstałam o godzinie 5.oo rano, wypiłam kawę, zrobiłam sobie dwie kanapki, gdyby okazało się, że Lotnisko Modlin leży w gołym polu (i dobrze myślałam - leżało)i nie ma gdzie kupić sobie jedzenia czy wody mineralnej, a upał trzyma się mocno i bez wody lepiej nigdzie się nie ruszać. Zabrałam aparat fotograficzny i ruszyłam w drogę.
O tej porze powietrze było jeszcze rzeźkie i humor dopisywał. Na dworcu Wschodnim informacja nieczynna. Za wcześnie - mówi Pani w kasie. A dla Pani nie za wcześnie bilety sprzedawać? pytam. Bo bilety, to pieniądze dla PKP, a informacja to darmowa strata czasu dla klientów? tak mam to rozumieć? Pani na to odpowiedziała, że ona mi informacji udzieli. No to się pytam z którego peronu jedzie pociąg do Modlina, ale Pani tego nie wie. Doprawdy, nikt tak nie potrafi zepsuć człowiekowi humoru u zarania dnia, jak pani z okienka. Kupiłam bilet KM-60 (40% zniżki) od stacji granicznej, bo w obrębie aglomeracji działa moja karta warszawska. Dostałam bilet z Warszawa-Choszczówka do Modlina za  5,64 zł, ale odejść od okienka nie chcę, póki nie dowiem się na który peron mam się kierować, a pociąg zaraz ma być. Pani dzwoni do kogoś, ale ten ktoś też nie wie. Do odjazdu pociągu zostało 6 minut. Zaczynam się gotować. Na Wschodnim chyba z 10 peronów jest, a na każdy z nich trzeba biec bardzo długim podziemiem i następnie wieloma schodami na górę. No to na który w końcu peron mam iść - pytam już bardzo spłoszona, bo czas leci, telefony wykonywane przez panią pozostają bez żadnego rezultatu, kolejka za biletami coraz dłuższa, wszyscy w kolejce poirytowani (czemu się nie dziwię-też bym była) a ja nie odpuszczam. Skoro pani w okienku robi i za kasjerkę i za informację, to nie odejdę, dopóki nie dowiem się, gdzie do cholery mam iść, żeby do Modlina pojechać! Powinno się wyświetlić na tablicy - broni się kasjerka. Ale się nie wyświetla, sama pani widzi - odparowuję. Istotnie, wszystkie wyświetlone trasy mają wskazany numer peronu, a przy Modlinie ta rubryka jest pusta. Biegnę do tunelu z wyjściami na perony, bo tam też są tablice, ale zaraz wracam, bo tam również się nie wyświetla ten pociąg. Pani! mówię już podniesionym głosem, nic się nie wyświetla! gdzie ja mam iść? Bo to SKM-ka, odpowiada pani. SKM-ka to nie pociąg? nie mogę wyjść z podziwu nad inteligencją pani z okienka. Do odjazdu dwie minuty. Pani kasjerka znowu gdzieś dzwoni, ale nikt nic nie wie, bo to SKM-ka. Ludzie w kolejce mają prawie pianę na ustach. Wreszcie się wyświetliło! peron 4 - gnam co sił w nogach przez tunel i po schodach. Gdy już niemal osiągam peron, widzę tyłek oddalającego się pociągu - smukłej, cichej i komfortowej SKM-ki do Modlina.


kręcimy się już tak godzinę
Teraz dopiero zauważam, że wraz ze mną biegły inne osoby i pani z psem, która zziajana nie mniej, niż jej pies, wścieka się niesamowicie, ponieważ do pracy jedzie. Spóźnię się, mówi, do pracy na lotnisko, dzisiaj je testujemy, będzie dużo ludzi i media, a ja nie mogę na czas dojechać! rozpacza. Dzwoni do swoich przełożonych i zgłasza, dlaczego się spóźni. Obiecują, że wyślą po nią na stację kolejową w Modlinie samochód służbowy. Pani uspokaja się trochę, rozkłada w tunelu miseczki, do jednej wlewa wodę, do drugiej sypie suchą karmę i karmi psa. Pies jest służbowy, szkolony do wykrywania narkotyków w bagażach pasażerów i być może do innych rzeczy również, ale nie pytam - wracamy do kaso-informacji. Żądamy książki zażaleń, skargę chcemy złożyć. Wpienieni klienci znowu muszą czekać, bo kasjerko-informatorka szuka książki, która w końcu okazała się cienkim zeszycikiem. Skarga niekalkowana, więc żadnego egzemplarza nie dostaniemy do ręki, aby w razie braku reakcji dopominać się odpowiedzi. Zostawiłyśmy tam swoje adresy, ale nie sądzę, aby ktokolwiek nawet przeczytał tą skargę. Szukamy innego połączenia. Bezpośredniego nie ma. Pan jadący do Legionowa podpowiada nam, że z nim powinnyśmy jechać, a w Legionowie zaraz łapiemy następny do Modlina. Dwie minuty czasu mamy, ale nie musimy zmieniać peronu. A jak ten do Legionowa się spóźni, to na tamten się spóźnimy i co wtedy? ale pan twierdzi, że nie spóźnimy się, bo tamten zawsze czeka, jak ten z Warszawy przyjedzie. Łapiemy oddech. Tak właśnie powinno być, dlaczego ten nie czekał przynajmniej ze dwie minuty po wyświetleniu się peronu, tylko odjechał w momencie podania peronu?
Stałem tu, mówi pan i też się dziwiłem, że taki pusty jedzie ten do Modlina. A ludzie się wili w tunelu i w hali dworcowej, opowiadamy panu - i zostali na Wschodnim! No bo to SKM-ka, która ponoć swoimi ścieżkami chodzi - to znaczy, tylko sobie wiadomymi torami jeździ i obsługa dworca się nią wcale nie interesuje  - śmialiśmy się, ponieważ irytacja już nic by nie dała. Rzeczywiście, w Legionowie nie czekaliśmy długo i sprawnie przesiadłyśmy się na pociąg do Modlina. W pociągu zgubiłam panią z psem, może obawiała się, że poproszę, aby mnie również zabrała z dworca tym służbowym samochodem? Nie poprosiłabym, bo generalnie o nic prosić nie lubię. Jechało na szczęście trochę ludzi do Modlina na to testowanie, więc ich już się trzymałam, bo tak naprawdę, to nie wiedziałam, jak z Modlina dostać się dalej, na lotnisko.

Pan Rafał ze swoją koleżanką łapią stopa, ale nie ten rower, tylko samochód
Z pewnością podstawiają autobusy dowożące ludzi na lotnisko. Skoro to ma być test, to dojazd do lotniska też się w tym mieści, no nie? pytał retorycznie jeden z pasażerów. Po testowaniu, ma być tam spora impreza, jakieś atrakcje, zespół muzyczny - mówił inny, dobrze poinformowany starszy pan.
W programie wygląda to dziwnie. Na testowanie zaprosili nas na godzinę 8.30, a atrakcje mają zacząć się o godzinie 14.00. Tak długo będzie trwało to testowanie? zastanawialiśmy się głośno.
W końcu dojechaliśmy. Z pociągu wysiadło sporo ludzi i konsternacja. Pusto wokół. Żadnego autobusu firmowego, ani publicznego, ani kolejowego. W hali dworca kolejowego też pusto. Wszystkie okienka pozamykane. Nawet dozorco-kasjerko-informatorki nie ma. Nic. Po chwili spora część ludzi ruszyła pieszo. Dziesięć osób, w tym ja - zostaliśmy, zastanawiając się co dalej robić.
wreszcie przyjechał! jest godzina 9.oo
Może też pójdziemy pieszo - zaproponowałam nieśmiało. Tu na rozkładzie autobusów napisane, że pierwszy jest dopiero o godzinie 9.oo, a mamy być na 8.30. Może to jeden lub półtora kilometra jest? to szybko byśmy doszli. Ale pan będący w towarzystwie pani w niebieskiej sukience powiedział, że to jest ponad cztery kilometry, po czym zadzwonił z komórki do Modlina na lotnisko.  Ja dwa dni zdobywałam informacje, jak dostać się na to lotnisko, ale na to nie wpadłam, żeby numery telefonów na lotnisko w Modlinie wpisać sobie do komórki, w razie co - pan był lepszy, pomyślał o tym . To ja teraz z kolei, bedę się trzymała pana w towarzystwie pani w niebieskiej sukience, postanowiłam. To był pan Rafał.

zaprosili gości, a wpuścić nie chcą?
Pan Rafał powiedział przez telefon, że czeka tutaj ponad 10 ludzi (+dziecko), którzy chcą zdążyć na testowanie, a nie mają czym dojechać. Poza tym upał jest. Obiecali przysłać po nas autobus. No to czekamy spokojnie. Czekamy...czekamy....czekamy... i nic się nie dzieje. Pan Rafał znowu dzwoni i wyjaśnia naszą sytuację. Dostaje odpowiedź, że mamy czekać, taka sytuacja również jest składnikiem testu. No teraz przegiął. Dzielę się z panem Rafałem swoim podejrzeniem, że ci tam na lotnisku, jaja sobie z nas robią. Przecież w rzeczywistości nie może być takiej sytuacji. Prędzej testują naszą wytrzymałość psychiczną. Dalej czekamy.. czekamy..czekamy... żadnego sklepiku z napojami, straganu z owocami, nic - ale pani stoi u płota, więc nasza pani w niebieskiej sukience podchodzi do niej i pyta, pan Rafał próbuje w tym czasie dodzwonić się po taksówkę,  ale w taxi odpowiadają, że nie mogą teraz przyjechać, mogą za godzinę. Odpada. Za godzinę, to normalny autobus stąd jedzie. Pan Rafał znowu dzwoni na lotnisko Modlin, ale nikt już nie chce podnieść słuchawki. Wychodzi z panią w niebieskiej sukience dalej, na szosę i próbują złapać autostop. Ja też się na to piszę. Złożymy się na kierowcę i dostaniemy się w końcu na lotnisko. Niestety, żaden samochód nie chce się zatrzymać. Z drugiej strony, samochodów tu, jak na lekarstwo. Ta opcja również odpada. W końcu doczekaliśmy godziny 9.oo i przyjechał ten autobus z tablicy na przystanku. Autobus należy do kolei mazowieckich, jest czysty, klimatyzowany i w dniu dzisiejszym - darmowy. Potem ma kosztować 3,60 zł, ale to niepotwierdzona wiadomość. Wreszcie jedziemy. Rzeczywiście dość daleko, cztery kilometry, jak nic. Tamci wyrywni jednak doszli pieszo, bo nie spotkalismy ich nigdzie po drodze. Przed samym lotniskiem niespodzianka! - droga zagrodzona białymi i czerwonymi balastami drogowymi. Po co nas zapraszają, skoro nie dość, że nie ma kto nas odebrać z dworca, to jeszcze drogę nam zagradzają? myślę sobie. Nasi panowie muszą wysiąść z autobusu i usunąć przeszkody. Wreszcie jesteśmy na miejscu. Ilość ludzi mnie zaskoczyła. Pan Rafał powiedział, że większość z nich przyjechała własnymi samochodami. No to Ci by zdążyli na swój lot. My, co własnych samochodów nie mamy, już byśmy nie polecieli tego dnia. To następny minus w dzisiejszym teście. (poprzednie minusy za brak pociągów bezpośrednich, te z Okęcia pomijają pewne stacje, wprowadzając chaos informacyjny, SKM-ki nie wiedzą, na który peron wjadą, a mimo to nie czekają nawet minuty na pasażerów - odjeżdżają puste w momencie wyświetlenia informacji, na którym peronie się znajdują,  informacja na dworcach nie działa w godzinach nocnych, rannych i w dni wolne od pracy). Te minusy latania z Modlina są istotne, bo przecież z tamtego lotniska mają latać tanie samoloty, WizzAir i Ryanair, czyli dla ludzi mniej zamożnych, którzy najczęściej korzystać będą z miejskiego transportu publicznego.
nasi musieli wysiąść i usunąć przeszkodę
Teraz, gdy to piszę, słyszę w radiu informację, że WizzAir ma zamiar wprowadzić opłatę za bagaż podręczny w kwocie 10 euro! Taki kiepski dojazd, strata wielu dodatkowych godzin na dotarcie do modlińskiego lotniska i jeszcze 10 euro za bagaż podręczny? to już nie będzie zabawne. Trzeba znaleźć inne, korzystniejsze opcje z lotniska Okęcie, albo już z zupełnie innego miasta latać, do którego dojedzie się tanio, szybko i wygodnie. Mam o czym myśleć, bo niebawem wybieram się w bardzo długą i daleką podróż, więc pieniądze potrzebne mi są na przeżycie, a nie dodatkowe opłaty w tanich liniach. Mało wygodnymi samolotami latam tylko dlatego, że są tanie. Takie dodatkowe opłaty powodują, że te linie nie są już tanimi liniami, więc muszę szukać czegoś innego, korzystniejszego. Mogę np.pociągiem jechać do Frankfurtu i stamtąd naprawdę tanimi liniami lecieć dalej, w każdą stronę świata, lub zapisać się w biurze podróży i wykorzystać za pół ceny wolne miejsce w wyczarterowanym przez nich samolocie. No zobaczymy.

wejście dla odlatujących
Wracając do tematu.Wchodzimy do terminalu, a tam mnóstwo ludzi. Są stanowiska informacyjne, gdzie trzeba podać swój numer rezerwacji, żeby otrzymać kartę pokładową, ale informują mnie, że z numerami wyższymi, niż 500, mam iść do następnego stanowiska. Przy stanowiskach takiej widocznej informacji nie ma. Ale idę do następnego stanowiska informacyjnego i ponad głowami ludzkimi pytam, czy z numerem 763 mam stanąć w tej kolejce, czy szukać dalej. Tutaj. Również cisną się tu ludzie, dwie panie informatorki nie daja rady, przyszła trzecia pani z pomocą i jakoś idzie. Z nowymi znajomymi pogubiliśmy się, bo każdy miał numery rezerwacji do innych stanowisk. 
Mam lot do Rzymu. Bardzo dobrze, bo właśnie naprawdę tam jadę i mam już bilet na  22 września br.
stanowiska informacyjne były oblegane
Zapomiałam zabrać paszport, ale mam na szczęście przy sobie dowód osobisty. Skoro lecę do Rzymu, to wystarczy, bo to przecież w ramach Unii Europejskiej. Ze swoim boarding pass kieruję się do check in, a tam już kolejka, która wije się wielokrotnie w tą i inną stronę, że trudno znaleźć jej zakończenie. Ustawiam się, ponieważ okazuje się, że niezależnie od tego, gdzie lecimy i czy lecimy tylko z bagażem podręcznym, czy też z bagażem oddawanym do luku (to też miało być testowane) - wszyscy ustawiają się w tej samej kolejce do Departures. Pan Rafał z panią w niebieskiej sukience odnaleźli się, więc wzięłam ich do swojego miejsca, bo za mną jeszcze więcej ludzi nie wiadomo skąd i kiedy się wzięło.

kolejka do odprawy, że końca nie widać
Pan Rafał leci na Rodos, Pani w niebieskiej sukience nie dostała boardingu, ponieważ przyjechała tu na rezerwację koleżanki, która się zapisała na testowanie, ale tego dnia nie mogła niestety opuścić Warszawy. Wpuszczają tylko tych, których numer dowodu osobistego lub paszportu dokładnie pokrywa się z tym zapisanym na rezerwacji. Pani w niebieskiej sukience zostanie na hali lotniska i poczeka na pana Rafała. Drugi pan znajomy z oczekiwania pod stacją PKP Modlin, dostał lot do Londynu, a pani z dzieckiem - do Paryża. Lub odwrotnie. Ale wszyscy stoimy w jednej kolejce. Gdyby tak miało być naprawdę, to nie byłoby ok. Stanowiska Ryanairu i WizzAir wyświetlają kierunki lotu, ale Rzymu nigdzie nie ma. Dowiaduję się od pracowników WizzAiru, że tam gdzie Paryż, będzie odprawiany Rzym. Mam poczekać. W końcu jesteśmy na płycie lotniska - a tam gołe pole z pasami startowymi.

jak odprawią Paryż, to zaczną odprawiać Rzym
Jestem rozczarowana. Mogli chociaż jakiś samolot postawić na płycie, albo atrapę, aby wyglądało, jak należy. Znowu spotykam się ze znajomymi, którzy wchodzili innymi bramkami. Robimy sobie zdjęcia i za bardzo nie wiemy, co dalej robić, bo nie ma tu co zwiedzać. Jest godzina 11.oo, atrakcje zaczną się o godzinie 14.00. Coś niedograne jest. Tyle godzin nie będę tu czekała, na tym pustkowiu. Z mediów widzę tylko TVN24. Być może jacyś dziennikarze z gazet są, ale nie rzucają się w oczy.
Robię zdjęcie lecącemu nad pasami samolocikowi sportowemu i właściwie mogę już wracać do głównego holu.

a gdzie jest mój samolot do Rzymu?
Nikt nie ma pretensji, że nie witają nas szampanem, ale mogli chociaż jakąś budkę z piwem postawić, byśmy raczyli się, podziwiając to nowe lotnisko. W głównej hali również nie ma żadych sklepików z napojami, kanapkami, żadnych kafejek z kawą, żadnych saloników prasowych, stanowisk do korzystania z bezpłatnego internetu, jakiś tablic informacyjnych przed, wewnątrz i na płycie lotniska, jakiś postój taxi, skoro autobusy dowożące pasażerów kursują tak rzadko, no dosłownie nic tu nie ma z takich rzeczy. Czy oni zdążą postawić to wszystko do 16 lipca? bo tego właśnie dnia lotnisko ma być otwarte oficjalnie i przyleci tutaj pierwszy samolot.

taki mały? tylko z pilotem lecę?
Gdy już trochę sie uspokoiło, wszyscy znaleźli się na płycie lotniska i snuli się bez celu -rozmawiałam chwilę z obsługą lotniska. Pani powiedziała, że sama widzi niedociągnięcia. Wszystko działało dobrze, gdy było kontrolowane wcześniej, a w dniu testowania z publicznością, jakby się wszystko przeciw nim sprzysięgło. Nawet głośniki nawaliły i dlatego nie było komunikatów dla podróżnych, gdzie i po co mają podchodzić. Ale jest nadzieja, że do 16 lipca wszystko poprawią. Gdyby nagłośnienie działało, to by się ludzi poustawiało odpowiednio do ich kierunku podróży, a nie tworzyło takiej ogromnej ogólnej kolejki. Ale w zaistniałej sytuacji tylko tak można było ich właściwie poustawiać, według ich osobistych boarding-pass. Trzeba przyznać, że obsługa trzymała nerwy na wodzy, mimo kłopotów wszyscy byli do testowników przyjaźnie nastawieni i nie pokazywali po sobie żadnej irytacji. Starali się, jak mogli najlepiej wypełnić swoje obowiązki.

to ja na tle budynku, od strony płyty lotniska
Chociaż z drugiej strony, pasażerowie nie pieklili się za bardzo, wiedząc, że tak naprawdę, to nigdzie się nie spóźnią i żaden samolot im nie ucieknie z przed nosa, jak nam SKM-ka o świcie. Bądźmi dobrej myśli, że gdy loty już na serio będą się odbywały, to wszystko będzie sprawnie działało. Niepokoi mnie tylko ten dojazd  na lotnisko z Warszawy, transportem publicznym. W "Echo miasta" z 5 lipca br pisali, że od 16 lipca zostanie uruchomione stałe połączenie autobusowe od stacji kolejowej do lotniska Modlin, zsynchronizowane z przyjazdem na stację Modlin pociągami. Oby.

kierujemy się do wyjścia

Są też informacje, że Ryanair, to najtańsze linie lotnicze na dzień dzisiejszy i już ponad pięćdziesiąt tysięcy pasażerów zarezerwowało sobie u nich bilety na 19 różnych połączeń europejskich, jakie ta linia lotnicza oferuje z Modlina. Sprawdzę to na stronie http://www.ryanair.com/ Bilety sprzedają ponoć o 50% taniej, niż WizzAir!, który jeszcze chce o 10 euro zwiększyć koszty!

z sympatyczną obsługą lotniska i p.Rafałem
Nie było jeszcze 12.00, gdy testowanie się zakończyło. Rozstawiali białe namioty piknikowe. Podeszliśmy dowiedzieć się, czy można kupić już piwo, ale niestety, nie było można. Dopiero o 14.00. Jeszcze gorzej, jak za komuny. Wtedy przed godziną 13.00 nie sprzedawali żadnego alkoholu, ale już nic nie mówiłam, bo młodzi i tak by nie zrozumieli, o co mi chodzi. Pan Rafał z panią w niebieskiej sukience zdecydowali się iść pieszo do miejscowości Modlin i tam coś zjeść, wypić i wrócić na lotnisko o 14.00. Pożegnałam się z nimi i wróciłam do autobusu, który niebawem miał jechać do stacji PKP Modlin. Za duży upał, abym po porannych, wyczerpujących przeżyciach z dojazdem i czekaniem wszędzie i na wszystko w kolejkach, miała znowu czekać dwie godziny na rozpoczęcie atrakcji.
sokolnik
 Sokolnicy prezentowali piekne okazy, których zadaniem będzie odganianie ptaków nad lotniskiem Modlin, dla bezpieczeństwa lądujących samolotów i samych ptaków. Myślę.
Pan Rafał i pan Łukasz dali mi swoje maile, abym im przysłała trochę zdjęć. Szczególnie te pokazujące, jak wjazd do lotniska nam zastawili i pasażerowie sami musieli usuwać przeszkody, żeby autobus ich dowiózł do celu. Wysłałam im te zdjęcia, chociaż nie jestem pewna, czy pan Rafał dostał, bo coś nie grało w jego adresie mailowym. Do pana Łukasza wszystko natomiast doszło prawidłowo i już mi podziękował za zdjęcia.

hala lotniska w Modlinie
Wróciłam do Warszawy skonana, więc nawet nie poszłam wieczorem na "Jazz na Starówce", tylko odpoczywałam w zaciemnionym i schładzanym usilnie pokoju, przy muzyce, z książką podróżniczą "Światoholicy" w ręku, autorstwa Aleksandry i Jacka Pawlickich.


bez tvn24 nie byłoby imprezy!
ps.z tymi nowymi opłatami, to jeszcze nie wiadomo jak będzie, bo różne media, różnie podają. Teraz czytam, że WizzAir wprowadza opłatę 10 euro za zbyt duży bagaż podręczny. Opłata za zbyt duży, to co innego, niż za jakikolwiek bagaż podręczny. Podobno bagaż podręczny o wymiarach  42x32x25 cm i nie przekraczający 10 kg, nadal będzie można przewozić za darmo. Czyli taki, który można zmieścić pod siedzeniem. Natomiast za wniesienie typowej walizki podróżnej o wymiarach 55x40x20 cm trzeba bedzie dopłacić 10 euro, czli ponad 40,00 zł. Ciekawe czy inne kraje pójdą w ślady WizzAira, jak zobaczą, że mu przejdzie ten numer. W Indiach widziałam, jak wnosili na pokład samolotu bagaże wielkości moich trzech walizek podróżnych i to po kilka sztuk, a do tego każda rodzina obłożona była kilkoma dzieciakami, wychowywanymi bezstresowo - i było dobrze. Może tam przysługuje wniesienie jednej walizki od głowy? wliczając w to niemowlaki? wtedy by się zgadzało. W Indonezji natomiast, liniami Garuda Indonesia przewożono podręczne bagaże w postaci ogromnych kartonów powiązanych sznurkami i wiklinowe koszyki, a niektórzy mieli w tych koszykach żywe koguty. Chyba takie do walki kogutów, a nie na rosół. I też było dobrze. No zobaczymy, co wymyślą. Trzeba spokojnie poczekać na ostateczną wersję przepisu i nie panikować.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz