wtorek, 11 grudnia 2012

Melaka

Melakę, w 1400r założył hinduski książę i przedsiębiorca Parameswara. Ostatni król Singapuru. Nazwę zapożyczył od ogromnego drzewa melaka (Phyllanthus Emblica) rosnącego nad brzegiem rzeki Bertam. Wieści o nowym, rozwijającym się sułtanacie malajskim rozeszła się lotem błyskawicy, chociaż nie znano jeszcze telegrafu, fal radiowych ani telefonów komórkowych.

Zagospodarowane brzegi rzeki Melaka
Najpierw przybyli Chińczycy, którzy od zamierzchłych czasów prawidłowo wyczuwali koniunkturę i wszędzie w bardzo szybkim tempie wchodzili na nowe rynki zbytu swoich towarów. Przy okazji osiedlali się na nowych terenach, tworząc Chinatown w każdym nowym księstwie, sułtanacie czy kraju, do którego udało im się dotrzeć. Do Melaki Chińczycy przybyli już w 1409r i uznali miasto za świetny port do cumowania swoich statków w celu wymiany towarów.

Droga do portu
Chińczycy pokojowo starali się uzyskać zezwolenie na osiedlanie się w Melace, ponieważ mieli zamiar prowadzić tam interesy w dłuższym okresie czasu i na większą skalę, również z innymi państwami azjatyckimi. Port uznali za dobry punkt do przeładunku towarów, aby wysyłać je do innych krajów azjatyckich i nie tylko. Poza tym obiecali pomoc w razie najazdu Melaki przez Syjamczyków (obecna Tajlandia). Do dziś Chińczycy twierdzą, że od zarania dziejów są pokojowo nastawieni do całego świata i nigdy nic siłą nie brali, jak inne państwa szczycące się obecnie swoją kulturą europejską.

Chińska restauracja i hotel
Być może. Nie kolonizowali innych krajów, ale chinatown pokojowo istnieją w każdym zakątku kuli ziemskiej, a w krajach azjatyckich są w każdym niemal mieście. Chińczycy bowiem nie wtapiają się w społeczność do której przybywają, aby się zorganizować na  resztę życia, ale konsekwentnie, cały czas zaznaczają swoją odrębność kulturową i religijną. Gospodarczo przystosowują się szybko. Do Melaki przywozili jedwab, porcelanę, złoto i srebro oraz swoją kulturę i obyczaje. Także pracowitość. 

Okno mojego pokoju w hotelu Sama-Sama
Tym sposobem Melaka stała się potężnym portem Orientu,w którym kwitły interesy wielu krajów z różnych stron Świata, nie tylko z Azji. Hindusi przywozili tu tkaniny, Arabowie - perły, perfumy i opium. W latach 1445-1459 rządził w Melaka sułtan Muzaffar i to on wprowadził tam islam. Gdy do Portugalii dotarły wiadomości o bogactwie Malaki, Ci niewiele myśląc, zorganizowali wojsko, flotę i napadli na Melakę w 1511r. Nie poszło im, jak po maśle, ale w krwawych i zaciętych walkach zdobyli w końcu miasto i zagnieździli się w nim na następne 130 lat.

Widok z pokoju nocą
Portugalia, Holandia i Anglia, również Hiszpania, miały szczególne upodobanie do pozyskiwania nowych terytoriów na świecie, jeżeli widzieli tam swój interes. Jeśli nie mogli czegoś dostać dobrowolnie, zdobywali to siłą. Rwali te smaczne kąski również między sobą. Portugalczycy doprowadzili Melakę na wysoki poziom rozwoju i wprowadzili wiarę chrześcijańską, ale w 1641r, po sześciu miesiącach oblężenia, zostali wypchnięci z Melaki przez Holendrów, którzy pozostali tam do 1824 roku.

Wszystkie drogi wiodą w świat z Melaki
Holendrzy budowali w Melace domy i obiekty w swoim stylu oraz swoje kościoły. Jednakże w 1824r Holendrów wyparli z kolei Anglicy, którzy-pomijając okupację Melaki przez Japończyków w latach 1942-1945,  zasiedzieli się w mieście do 1957r, kiedy to Melaka ostatecznie uzyskała niepodległość.

Moje ulubione stołówki uliczne
Melaka jest miastem wyjątkowym, niepodobnym do żadnego innego miasta w Malezji, ani w całej Azji Południowo-Wschodniej. Może właśnie dlatego, że zawsze była wielokulturowym miastem, na którym swe piętno odcisnęli poszczególni kolonizatorzy, pod względem archtektonicznym, obyczajowym i religijnym również. Cała stara część miasta jest w kolorze ciemnoczerwonym, niemal wiśniowym. Wygląda to fantastycznie! szczególnie w nocy, gdy budynki podświetlane są przez latarnie uliczne.

Ulica Melaki nocą
Podobno Brytyjczycy po zajęciu Melaki chcieli zburzyć budowle poprzedników i postawić swoje.  Odpowiadając na protesty właścicieli i obrońców  pięknej architektury, zgodzili się w końcu pozostawić, ale tylko te budynki, które zostaną pomalowane na intensywnie czerwony kolor, aby wyraźnie różniły się od budynków angielskich. Tak też się stało i cała starówka jest do dzisiaj czerwona. Ale może to tylko legenda? Faktem jest, że rynek na starówce Melaki nazywa się Czerwony Rynek, a wszystkie budynki nadal odnawiane są w tym kolorze.
Czerwony Rynek w Melaka
Inni mówią, że podczas okupacji japońskiej w latach 1942-1945 na Starym Rynku w Melaka zostało zamordowanych tysiące mieszkańców miasta, czego nikt nie neguje, bo japońskie bestialstwo w czasie wojen znane było ogólnie na świecie. I podobno dla upamiętnienia tej właśnie tragedii domy maluje się w Melaka na czerwono, w kolorze krwi. Być może, bo któż to wie z całą pewnością, jak było?
Duchy krążą po ulicach nocą
Wszyscy mieszkający w Melaka zgodnie przyznają, że po mieście grasuje wiele duchów dających o sobie znać jękami, wzdychaniem, płaczem i innymi podobnymi odgłosami oraz że w starej części miasta ukazują się postaci z przeszłości. Jednym słowem w Melaka straszy. Ja tego nie doświadczyłam. Być może straszeni są tylko stali mieszkańcy miasta, natomiast turyści nie są odstraszani od wizyt w tym pięknym mieście? Trzeba by zapytać turystów japońskich, czy ich coś straszy na ulicach i w hotelach Melaki. No bo ich powinno.
 Spaceruję za dnia
Na tym niższym poziomie, gdzie stoję (zdjęcie wyżej) znajduje się Informacja Turystyczna, a ten pan układa kostkę chodnikową przed wejściem do budynku IT. Ciągle coś w Melace remontują, rozbudowują restaurują, bo czas niszczy stare budynki, a przecież są one niepowtarzalne. W 2008r Melaka została wpisana na Listę Światowego Dziedzictwa Kulturowego UNESCO (razem z Georgetown).

Stadthuys czyli Ratusz
Ten Ratusz Miejski pochodzi jeszcze z czasów holenderskich. Miasto małe, a co krok to zabytek lub perełka architektoniczna. Chodziłam po tym mieście, jak zaczarowana. Rozpisałam się o mieście, zanim jeszcze napisałam, w jaki sposób tu dotarłam. Otóż z Kuala Lumpur przyjechałam do Melaki autobusem. Ogromny dworzec autobusowy Puduraya Bus Station znajdował się blisko mojego hotelu, więc nawet nie szukałam już innych środków transporu, tylko o godz.9.15 rano wyjechałam z Kuala Lumpur do Melaki.
Ozdobne riksze w Malace
W Melaka bus station jest oddalony od miasta, ale kursują tam liczne taksówki, autobusy miejskie i riksze. Taksówkarze są bardzo namolni, ponieważ jest ich dużo, a ponieważ turyści mają sporo innych możliwości dostania się do miasta, taksiarze walczą o klienta. Za kurs żądają 30 RM. Kkto lubi wygodę, a z groszem się nie liczy, może skorzystać.
Pod fontanną Viktoria Regina z 1904r
Ja taksówkami nie jeżdżę dla zasady, musiałam więc wykazać dużą odporność psychiczną na zaczepki i namowy, idących za mną krok w krok driverów. Najlepszym wyjściem jest nie odpowiadać na zaczepki, nie nawiązywać kontaktu słownego ani wzrokowego, iść swoją drogą, ewentualnie kiwać bez przerwy przecząco głową, co oznacza, że nic, ale to absolutnie nic od nich nie chcę i sama wiem, gdzie idę. 

Portugalski galeon - Muzeum Morskie
Jak zwykle, pierwsze kroki skierowałam do Informacji, gdzie uprzejma pani powiedziała, że do centrum dojadę autobusem nr 17 z platform 6 lub 7, na którą dojdę door nr 3. Ticket to pay 1 RM. Finish! W autobusie poprosiłam pana kierowcę, aby kiwnął głową w odpowiedniej chwili, gdy będzie  przystanek, na którym powinnam wysiąść i pan kiwał trzy razy. I,m out? nie, to było do innych turystów, którzy poprosili o to samo. W końcu kiwnięcie było do mnie osobiście skierowane, wysiadłam i od razu stanęłam totalnie zaskoczona. Poczułam się, jak Alicja w krainie czarów. Czerwone miasto robi na każdym wrażenie.
Wejście na galeon
Muzeum Morskie to replika Flor de la Mar, portugalski galeon, który w XVIw zatonął u wybrzeży Melaka. Można w nim zobaczyć poszczególne pokłady i co się na nich mieściło, messę, stare mapy i wykresy według których żeglarze portugalscy pływali w tamtych czasach po morzach i oceanach świata. Po drugiej stronie ulicy, w budynku, znajduje się druga część Muzeum Morskiego. Bilet wstępu kosztuje 2 RM i upoważnia do wejścia do obu obiektów.
załoga statku
W muzeum odpowiednio ubrane manekiny obrazują, jak wówczas wyglądało życie na statku, ciężka praca, którą wykonywali najemnicy, gabinet kapitana, w którym pracował i obliczał bez przerwy czy właściwe jest położenie statku na bezkresnym oceanie. Pokazano nawet celę, w której więziono ludzi za jakieś przewinienia. Siedzi tam manekin człowieka z kulą u nogi. Takie to realistyczne muzeum.

Zatopiony statek
Na najniższym poziomie statku znajdowała się ciemna szklana ściana. Jak nacisnęło się odpowiedni guzik, ściana się podświetlała i widać było przez minutę dno morskie, a na nim wrak zatopionego statku, przy którym leżało to, co na statku się znajdowało, żelazne skrzynie, porcelana, blaszane naczynia. Ponownie nacisnęłam guzik, żeby dokładnie się przyjrzeć i zobaczyłam leżącego między skrzyniami człowieka. Więcej guzika nie naciskałam. Była też na statku salka, gdzie wyświetlano film o malajskich żeglarzach i rybakach.
Oficer obronny, chyba
Oczywiście, że na każdym statku znajdowały się też działa, bo często trzeba było bronić się przed piratami morskimi, którzy grabili przewożone towary, a i nigdy nie wiadomo było, co się zastanie na lądzie, do którego okręt zawinie w nieprzyjaznych przecież zamiarach, bo z zamiarem zagarnięcia cudzej ziemi i jej dóbr doczesnych. W zajmowanych miastach zaczynano rządy od zbudowania solidnego fortu dla własnej obrony, bo przecież każdy z przybywających świadomość miał, że grzecznych uczynków dla miejscowych nie czyni, więc oznak wdzięczności spodziewać się nie należy.
Tak to właśnie wyglądało
Fort Famosa - Porta di Santiago, nie istnieje już w pierwotnej formie. Pozostała po nim jedynie solidna brama, która prawdopodobnie przetrwa następne setki lat. Przed bramą ustawiono dwie armaty. A w czerwonej części miasta działa urocza restauracja "Famosa" na pamiątkę fortu.
 
Brama do Fortu
Gdy Holendrzy wykurzali z Melaki Portugalczyków, fort został prawie całkowicie zrujnowany w zaciekłej bitwie. Holendrzy odbudowali fort, a brama pozostała portugalska. Gdy nastali Anglicy, postanowili całkowicie zniszczyć wszystko, co po Holendrach zostało, ale w samą porę do Melaki przyjechał Sir Stamford Raffles z Singapuru (pisałam o nim w poście o Singapurze) i przekonał władze Melaki, aby nie niszczyli zabytkowych budowli i tym sposobem brama ocalała. Tylko brama.

Teren pozostały po forcie i armaty
Następnym ciekawym obiektem w Melace jest budynek - Pomnik Deklaracji Niepodległości. Sam budynek pochodzi z 1911r, a pomnikiem został 31 sierpnia 1985r. Wstęgę przecinał książę Tunku Abdul Rachman Al-Haj.
Pomnik Deklaracji Niepodległości
Pomnik upamiętnia ofiary bojowników walczących o wyzwolenie Melaki od władzy kolonizatorów. W budynku znajdują się fotografie z tamtych czasów, dokumenty, artykuły prasowe, przemówienia itp.

Młyn wodny
Kincir Air Kesultanan Malayn Melaka, to młyn wodny Sułtanatu Melaka. Młyn pracował na pożytek Pałacu Sułtana i świadczył o rozwiniętej cywilizacji i technologii islamskiej w tamtych czasach. Chodziłam po tym czerwonym miasteczku i nadziwić się nie mogłam, że tyle ciekawych obiektów się tutaj mieści. Zmuszona byłam przedłużyć swój pobyt w guesthousie Sama-Sama.

stara część miasta widziana z góry
Atmosfera samego miasta również była pociągająca, aż chciało się tutaj pomieszkać dłużej. Właściwie wszędzie można było dojść pieszo, szczególnie, jak już się znało różne skróty, przejścia podwórkowe i parkowe. Od pierwszego dnia czułam się w tym mieście bezpiecznie. Często wracałam do Sama-Sama bardzo późno,bo miasto nocą było interesujące. Nieraz do północy chodziłam po ulicach, zupełnie bez lęku.

Policja konna
Może dlatego, że wszędzie czuwała policja? Najczęściej spóźniałam się do saloniku hotelowego, w którym miałam bezpłatny dostęp do internetu, bo nie udawało mi się przed godziną 23.oo wrócić do hotelu, a salonik z internetem czynny był tylko do godz.21.oo. To był mankament, ale mały. W końcu sama dysponowałam swoim czasem i mogłam wracać wcześniej, żeby nie tracić czasu rano, po śniadaniu. Ale w podróży tak już jest. Chce się każdą minutę wykorzystać na zwiedzanie, a nie na siedzenie w hotelu.

W sklepie ze starociami
Przy okazji dowiedziałam się, że Malaje również lubili podróżować i pierwsi podróżnicy z Malezji dotarli do Europy w 1512r. Nam się wydaje, że tylko Europejczycy byli ciekawi, co mieści się za widnokręgiem, a to nieprawda. Inne kraje też były, żyły i się rozwijały w różnych dziedzinach. Ludzie od zarania dziejów byli ciekawi, co się mieści dalej, poza jego wioską, miastem, krajem, za morzem. A już szczególnie tacy, którzy mieli nieograniczony dostęp do morza, więc korzystali z tej możliwości w celach poznawczych. Cywilizację przecież mają starszą, niż Europa.

Romantyczna sceneria i scena
Byłam zachwycona pięknie zagospodarowanymi brzegami rzeki, po obu jej stronach. Można tak było spacerować wzdłuż rzeki Melaka, przez całe miasto i nigdzie nie napotkało się zaniedbanego terenu, wysypiska śmieci, czy czegoś takiego, jak u nas bywa. Każdy centymetr ziemi przy rzece był zagospodarowany i wszędzie panował idealny porządek.
uliczki nad rzeką
Tak spacerując, można dojść do miejsca, gdzie rzeka Melaka (dawniej Bertam) wpada do morza i łączy się z wodą morską. Widać mętną, brązową wodę z rzeki mieszającą się z błękitną morską wodą. Tylko w Melace udało mi się zobaczyć to naturalne zjawisko działania natury.
transport wodny
pływając łodzią po rzece można również wiele ciekawych rzeczy w Melace zobaczyć.

2 komentarze:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. "Podobno Brytyjczycy po zajęciu Melaki chcieli zburzyć budowle poprzedników i postawić swoje. Odpowiadając na protesty (... )na intensywnie czerwony kolor, aby wyraźnie różniły się od budynków angielskich". Brytyjczycy od angielskich? To jak w końcu? Pozdrawiam i dziękuję za masę cennych informacji.

    Zapraszam także na swiatprzewedrowany.pl gdzie niebawem pojawi się moja relacja z podróży do Malezji:)

    OdpowiedzUsuń