sobota, 8 grudnia 2012

Atrakcji Kuala Lumpur ciąg dalszy

Meczet Masjid Jamek (Jame) stoi dokładnie w miejscu, w którym zaczęto budowę miasta Kuala Lumpur, u zbiegu rzeki Gombak z rzeką Klang. Obecnie jest to ulica Tun Perak. Meczet został zbudowany w stylu mauretańskim w 1907r, ale Sułtan Selangor udostępnił go wiernym dopiero w roku 1909.

Masjid Jamek
Salę modlitw zwieńczają trzy białe kopuły, a każdy z minaretów stojących na dwóch końcach sali modlitw, posiada po trzy kopuły w równych odstępach na wieży. Ten meczet jest naprawdę piękny. Otoczony zielonymi palmami wewnątrz dziedzińca, stanowi jakby oazę na pustyni. W rzeczywistości ze wszystkich stron stoją również piękne inne budowle, ale to już poza murem wyróżniającego się stylem Masjid Jamek.

Sala modlitewna
Meczet można zwiedzać turystom, po dostosowaniu się do reguł muzułmańskich. Mimo, że miałam wszystko co należy poprzykrywane i wyglądałam naprawdę bardzo skromnie, nie pozwolono mi wejść, jeżeli nie założę wypożyczonego specjalnego stroju, całkowicie mnie zakrywającego. Za wstęp się nie płaci.

Od razu uprzedzam: to ja jestem
Czy ktoś by powiedział, że to ja we własnej osobie jestem na powyższym zdjęciu? no, tragedia całkowita! normalnie załamać się można! jak oni mogli mnie tak skrzywdzić? Pan muzułmanin osobiście chustkę zawiązał mi na głowie i nie miałam nic do gadania. I tak ją trochę do tyłu ściągnęłam, jak już weszłam na teren meczetu, bo inaczej nic na oczy bym nie widziała. Spolegliwa z natury jestem, więc zgodziłam się na tą maskaradę, żeby tylko móc zwiedzić ten piękny meczet i jego ogrody. Ale zdawałam sobie sprawę, że bardziej na handlarkę warzywami wyglądałam w tym stroju, niż na turystkę zafascynowaną meczetami. Uśmiecham się tylko dlatego, że w  nieświadomości stoję, bo sama siebie nie widziałam na oczy.

Młoda muzułmanka
No proszę, ta młoda muzułmanka mogła wejść w takim ładnym  kolorowym stroju, z lekko nakrytą głową. Mówię wam, oni specjalnie dla turystów przygotowali takie zgrzebne stroje, żeby dać nam nauczkę za ciekawość, nie dla wiary Allacha , a dla architektury i obrzędu samego. Kiedyś kobiety wstęp do meczetów miały całkowicie wzbroniony i kazano im modlić się w domu. Potem nakazy trochę złagodzono i wydzielono w meczetach osobne sale modlitwne dla kobiet. Obecnie meczet mogą już zwiedzać "niewierne", czyli niemuzułmanki, ale tylko w odpowiednim stroju i  poza czasem modlitw.

Meczet od strony ogrodu
Masjid Jamek jest najstarszym meczetem w Kuala Lumpur. Zaprojektował go brytyjski architekt Arthur Benison Hubbard, pozostający pod urokiem orientalnego stylu w budownictwie. Dawniej, na początku swojego istnienia, meczet stał sam w sobie, na wolnej przestrzeni między rzekami. Z czasem zaczęto wokół niego budować inne obiekty, aż zabudowano go zupełnie ze wszystkich stron. Dokładnie.

Główna brama do meczetu
Tkwi teraz między starszymi budynkami i nowymi wieżowcami. Główna brama jest wręcz wciśnięta między budynki, a napis na bramie często zasłaniają liście z konarów starego drzewa. Masjid Jamek ma jednak niepowtarzalny urok w tym nowoczesnym mieście. Nie wiem dlaczego na bramie podano rok 1908. Może wypośrodkowano datę między wybudowaniem meczetu, a oddaniem go do użytku?

Wierni schodzą się na modły
Dziedziniec jest duży, przestronny i swobodnie można obejść cały meczet oraz pospacerować między budynkami kompleksu i po parku należącym do meczetu. Do środka oczywiście innowiercom wstęp jest wzbroniony, ale sporo można zobaczyć, ponieważ meczety nie są zabudowane ścianami i całą ogromną salę modlitewną widać, jak na dłoni. Inne pomieszczenia znajdujące się w meczecie pozostają dla niemuzułmanów, a kobiet w szczególności, tajemnicą.

Kobiety w meczecie Jamek
Dataran Merdeka, czyli Plac Niepodległości jest najczęściej odwiedzanym miejscem, ponieważ w jego pobliżu skupiają się wszystkie najważniejsze budynki w mieście i atrakcje turystyczne. Każdego roku, w ostatnim dniu sierpnia, odbywają się na Dataran Merdeka uroczyste parady upamiętniające odzyskanie niepodległości. Najładniejszy i najokazalszy na tym placu jest niewątpliwie gmach Sądu Najwyższego, o którym już wspominałam, zaprojektowany przez Anglika A.C.Normana, a wybudowany w latach 1894-1897.

Sąd Najwyższy
Przez długi czas w gmachu tym mieściła się administracja brytyjska, potem różne urzędy państwowe miały tam swoje siedziby, a przed kilkoma laty przeznaczono ten imponujący budynek na Sąd Najwyższy Malezji.
Na Placu Niepodległości stoi też najwyższy na świecie maszt flagowy o wysokości 100 m. Postawiono go dokładnie w miejscu, w którym 31 sierpnia 1957r zdjęto z masztu flagę brytyjską, a zawieszono malajską.

Główna brama do Pałacu Królewskiego
KRÓL.Skoro król nie urzęduje w najbardziej okazałym budynku Kuala Lumpur, postanowiłam znaleźć jego pałac. Nie było to łatwe, ponieważ król mieszka poza miastem i żaden środek transportu miejskiego tam nie dociera. Ale w myśl zasady, że dla chętnego, nic trudnego, szukałam aż znalazłam. Na mapie miasta Pałac Królewski nie jest zaznaczony. Pojechałam sky train na główną stację przesiadkową Kuala Lumpur Sentral Station. Tam znalazłam informację turystyczną i zapytałam o Pałac. Powiedziano mi, że żadnym środkiem transportu publicznego tam nie dojadę, bo Pałacu Królewskiego się nie zwiedza. Można taksówką podjechać w pobliże, dodał pan, więc poprosiłam o zaznaczenie na mojej mapce, gdzie to jest.

Istana Negara, czyli Pałac królewski
No to niespodzianka. W Londynie bez problemów można wejść na dziedziniec Pałacu Królowej, robić zdjęcia, a nawet zwiedzać niektóre sale, oprócz prywatnych apartamentów oczywiście. Niestety, król Malezji nie jest taki otwarty na świat i bardzo ceni sobie prywatność. Niezmiernie trudno jest podejść do jego posesji. Doszłam do Jalan Sambanthan, skręciłam w Jalan Damansara i w pewnej chwili zorientowałam się, że idę wzdłuż muru pałacowego, ponieważ na murze, w równych odstępach umieszczone było logo królewskie. Ale w pewnym momencie chodnik się skończył i po jednej stronie miałam mur, a po drugiej trasę szybkiego ruchu z pętlą na cztery strony świata. No pięknie.

niedostępny teren
Musiałam iść po betonowym korytku odprowadzającym deszczówkę, po środku wąskiego pasa zieleni, ale w końcu doszłam do drogi palmowej, która już wprost do bramy królewskiego pałacu mnie zawiodła. Nic po tej drodze nie jeździło i szłam zupełnie sama. Tak się ten król od społeczeństwa i całego świata odgrodził. Straż królewska mnie nie zrugała za samowolę, bo im się ruszyć nie można. Mogą mrugać tylko oczami. Nie omieszkałam wykorzystać tego faktu i poprosiłam pana zamiatającego liście po brzegach królewskiej drogi, żeby zdjęcie mi zrobił, bo potem sama nie uwierzę, że tutaj dotarłam.

strażnik królewski
Za bramą ciągnie się długi park oddzielający budynki królewskie od ulicy i oczu ciekawskich turystów. Ale można znaleźć takie jedno miejsce, z którego wyraźnie widać siedzibę króla, chociaż z daleka. Biorąc pod uwagę, że królami w Malezji zostają starzy ludzie, nie ma się co dziwić, że cenią sobie ciszę, spokój i otaczają się przyrodą. W Malezji panuje monarchia elekcyjna. Król wybierany jest co pięć lat przez Zgromadzenie Władców i Sułtanów. Tradycją jest, że Zgromadzenie wybiera najstarszego z elektorów. Władzę ustawodawczą sprawuje dwuizbowy parlament, a  premiera mianuje Król.

Wjazd do pałacu
Podczas mojego pobytu w Kuala Lumpur na tronie zasiadał inny król, niż obecnie panujący, ale zmarł na atak serca. Obecnego króla koronowano w kwietniu 2012r, został nim 58-letni były oficer, Radża Tuanku Syed Sirajuddin. Szkoda, że na stanowisko premiera nie mają tam kadencji. Obecny, bardzo autorytarny premier sprawuje władzę nieprzerwanie od 20 lat.Przydałby się ktoś nowy z szerszym spojrzeniem na świat.

Aleja palmowa
Tą drogą wysadzaną palmami, z pięknymi starymi latarniami, przyszłam i tą samą wróciłam do miasta pieszo. Pusto. Chyba tylko król nią jeździ. Wogóle stąd miasta nie widać, ani nic nie słychać z tętniącego życiem Kuala Lumpur.
Meczet Narodowy - wspomniałam już o nim w poprzednim poście, ale chcę pokazać dodatkowe zdjęcia tej osobliwej budowli. Jak już wspominałam, zbudowany on został w latach 60-tych XX w, a więc jest stosunkowo nowym meczetem, odchodzącym nieco w stylu od tradycyjnych, starych meczetów.

National Mosque Malaysia
Ma podłużną, ciemno niebieską kopułę w kształcie osiemnasto ramiennej gwiazdy, która symbolizuje 13 stanów Malezji i 5 filarów islamu tj. wiara, modlitwa, jałmużna, post i pielgrzymka do Mekki. Minaret stojący na dziedzińcu ma 73 m wysoki.

nowoczesna, 18-to ramienna kopuła
Ze względu na ten specyficzny kształt i zdecydowany błękit kopuły, szybko jest rozpoznawany w centrum miasta i łatwo do niego trafić. Stoi niedaleko Dworca Centralnego Kuala Lumpur KTM. Ogromne przestrzenne sale modlitewne podparte są wieloma filarami, a posadzki są nieskazitelnie czyste. Nic w tych salach nie ma, poza muzułmanami w czasie modlitw, ma się rozumieć.

Przechowalnia butów i czas w różnych częściach świata
Meczet można zwiedzać, ale po dostosowaniu się do reguł obowiązujących w meczetach i w wyznaczonym czasie, gdy nie odbywają się tam modlitwy. Kobiety nie są dopuszczane do zwiedzania wszystkich sal, do których mogą wejść mężczyźni-turyści. No, ale dyskryminacja kobiet w religii islamskiej jest ogólnie znana.

Ażurowe ściany Meczetu Narodowego
Nawoływanie muezinów do modlitw przez głośniki odbywa się bardzo głośno, donosnie, że słychać ich w całym mieście. Gdy nawoływanie nakłada się z kilku meczetów naraz, wrażenie jest ogromne. Człowiek staje na środku ulicy w panice i nie wie, z której właściwie strony muezini wzywają? słychać ich z każdej strony. Cała przestrzeń na ziemi i w kierunku nieba wypełniona jest głosami muezinów. Stoi się w środku głosów rozchodzących się echem promieniście, jakby stało się wewnątrz trąby powietrznej.

Masjid Negara od strony ulicy
Obok mojego hotelu znajdowała się ładna, nieduża, pagórkowata uliczka Jalan Alor. Za dnia służyła, jako ulica, a wieczorem zamieniała się cała w wielką publiczną stołówkę. Po obu stronach ulicy ustawiano kuchnie, po środku stoły i wszyscy jedli. Co wieczór, wracając z miasta, szukałam swojej pani, u której najbardziej mi smakowało jedzenie. Pani serwowała rice and chicken, ale z cukinią i ananasami. Przepyszne! za 4 RM. Brało się swój pojemnik z jedzeniem i dosiadało do wybranego stołu.Odkąd odkryłam tą wspólną stołówkę na Jalan Alor, co wieczór chodziłam tam na posiłek. Wychodząc rano do miasta, po stołach, kuchniach i straganach śladu nie było, a po jezdni jeździły samochody. Taka tam organizacja.

Petronas Towers nocą
A w nocy, ponad dachami widać było oświetlone wieże Petronas w otoczeniu  innych nowoczesnych wieżowców. Przeczytałam na plakatach w mieście, że następnego dnia w Berjaya Times Square o godzinie 14.oo, odbędzie się koncert japońskiej orkiestry marynarki wojennej. Zapaliłam się do tego projektu.

Japońscy bębniarze
I nie żałowałam. Najpierw grali na ogromnych bębnach, tak jak dawniej Japończycy wzywali do boju. Następnie przebrali się w galowe stroje i dali piękny koncert na różnych instrumentach.

Galowa orkiestra
Na początku orkiestra odegrała pięknie hymn japoński i malezyjski. Następnie szły marsze marynarki wojennej, a potem przepieknie grali jazz amerykański i soul, który pani japonka pieknie wyciągała na flecie.

solówki jazzowe
Wśród widzów znajdowała się malajska dziewczynka, która cały czas dyrygowała orkiestrą ze swojego miejsca widza. Nie odpoczęła nawet na chwilę. Pasja z jaką to czyniła i jak intensywnie wpatrywała się w japońskiego dyrygenta, pozwala sądzić, że autentycznie interesuje ją ten zawód. Przyszła na koncert z babcią i ani chwili nie stała spokojnie. Cały czas dyrygowała orkiestrą.

Dziewczynka dyrygentka
Ten bardzo fajny koncert zorganizowała ambasada japońska w Kuala Lumpur, dla zacieśnienia przyjaznych kontaktów między Japonią, a Malezją. Tak napisali na plakacie. Po angielsku.

Duet japoński
Na zakończenie koncertu, duet japoński zaśpiewał nam smutną japońską piosenkę. Było ok. Po koncercie poszłam sobie na spacer do Forest Park, do którego cały czas trzeba się wspinać schodami na wysoką górę. Nieprzewidziany treking, a ja nawet wody mineralnej z sobą nie wzięłam. Niestety w Forest Park nie było Seven-Eleven, ani nawet budki z napojami, więc wracałam stamtąd wykończona, a nade mną po drzewach skakały małpy.

Instytut St.John
Przespacerowałam się przez Jalan Bukit Nanas i obejrzałam piękne budynki Instytutu i Szkoły St.John. Obok znajduje się również kościół St.John. Wszystkie budynki w pięknym stylu kolonialnym, wybudowane jeszcze przez Anglików. Spacerowałam do nocy po pięknym Kuala Lumpur, ponieważ następnego dnia miałam zamiar opuścić stolicę Malezji i skierować się do słynnego historycznego miasteczka Mallaka.

Szkoła St.John
Pobyt w Kuala Lumpur oceniam dobrze. Zdążyłam zwiedzić najciekawsze atrakcje miasta, miałam czas, aby na luzie pochodzić sobie po najładniejszych dzielnicach, ulicach i zakątkach tej wspaniałej metropolii. Kuala Lumpur jest atrakcyjnym i dobrze zorganizowanym miastem. Układ ulic jest harmonijny, typowo miejski, z łatwością można się po mieście poruszać, nie zaczepiając ludzi z prośbą o wskazanie drogi.

Katedra St. John
Ulice mają tablice z wyraźnie napisanymi nazwami, a dodatkowo co rusz spotyka się duże niebieskie tablice informacyjne ze strzałkami, w którą stronę, na którą ulicę należy się skierować. Gęsto też rozmieszczone są białe tablice z nazwami atrakcji i strzałkami wskazującymi, w jakim kierunku iść do tych miejsc. Trudno więc w Kuala Lumpur zabłądzić. Ulice są czyste i mają chodniki dla pieszych, co w krajach azjatyckich nie jest takie oczywiste. Bardzo dobrze zorganizowany jest również transport miejski (oprócz tego, że do rezydencji króla nie ma go wcale, ale to celowe działanie).

Wnętrze katedry
Miasto jest bardzo czyste, porównywalnie z Singapurem. Cała armia ludzi bez przerwy sprząta ulice, zamiata, zmywa posadzki, poprawia trawniki, grabi w parkach ścieżki, nieduże, zgrabne śmieciarki opróżniają kilka razy dziennie uliczne kosze na śmieci. W podziemnych przejściach, na stacjach metra, sky train, zawsze widać ludzi z miotłami, mopami, którzy na bieżąco pucują obiekty. Naprawdę to miasto lśni czystością i bardzo dużo ludzi ma pracę w związku z tymi porządkami. Wszyscy są zadowoleni, a już turyści w szczególności. Miasto ogólnie przyjazne jest ludziom.

Na stacji sky train
Miasto żyje całą dobę. Policja czuwa dyskretnie nad bezpieczeństwem w mieście, a w godzinach szczytu reguluje ruchem na najbardziej zatłoczonych rondach i skrzyżowaniach. Turysta nie jest nagabywany przez żebrzących. Nie znaczy to, że wogóle żebrzących w Kuala Lumpur nie ma, ale pojedyńcze przypadki stoją spokojnie w obranych miejscach, przed sobą stawiają puszkę lub kartonik i kto chce ten wrzuca pieniądze, a kto nie, to nie i nie jest szarpany za rękaw, aby coś dał, jak w innych państwach azjatyckich się zdarza.

Barierki ochronne na peronie
Na stacjach metra i sky train ciekawostką są barierki bezpieczeństwa na peronach. Kolejka musi tak się wpasować, aby zatrzymać się drzwiami przy otworze między barierkami. Dla bezpieczeństwa pasażerów. Nieraz na ulicach zatrzymują nas buddyści chcąc nam sorzedać figurkę lub obrazek Buddy, albo plecionkę na przegub ręki. Ale nie są natrętni i jest ich mało, bo to przecież głównie muzułmański kraj.

Nowy Dworzec Kolejowy
Natrętni w Kuala Lumpur są taksówkarze. Może bierze się to z faktu, że jest ich dużo i walczą o przetrwanie. W mieście, w którym jest tak duży wybór środków transportu do przemieszczania się ludzi, taksówkarze mogą mieć kłopoty z pozyskaniem klienta. Poza tym ludzie są jak wszędzie. Jedni mili, uśmiechnięci, uczynni, inni już niekoniecznie. Zdarzają się też naciągacze i oszuści, jak w Colombo, Bangkoku, Paryżu czy Warszawie. Ale trzeba przyznać, że spotyka się ich w Kuala Lumpur sporadycznie.

Tengkolak Solok w Muzeum Malezji
Tengkolok Solok to męskie nakrycie głowy w Malezji w  dawnych czasach. Jest to prostokątny kawałek materiału, opaska odpowiednio złożona w taki kształt i noszona przez mężczyzn w bardzo wczesnych czasach sułtanatów. Wymyślono ją w Sułtanacie Malakka, potem ulepszano, upiększano, stosowano wyrafinowane materiały i symboliczne ozdoby, szczególnie na takich, w których chodzono na uroczystości królewskie. Tengkolok Solok nosił również na głowie pan młody w czasie swojego ślubu.


W chińskiej świątyni
Młodzież w Kuala Lumpur najczęściej spotyka się wieczorami wokół Time Squer. Jest tam sporo kafejek, muzyka na żywo, kolorowe neony, a na ogromnych monitorach można oglądać i słuchać koncertów. Ogólnie na Time Sguer w Kuala Lumpur zawsze jest gwarno i wesoło.

ulica Kuala Lumpur w dzień
Drugim ulubionym miejscem spotkań malezyjskiej młodzieży jest park między Twing Towers, a Menarą Kuala Lumpur oraz park wokół Centrum Turystycznego. Wieczorami swój koloryt posiada również Chinatown i sporo ludzi kręci się tam bez ustanku, niekoniecznie cokolwiek kupując czy spożywając posiłki.

Central Market Pasar Seni
Bardzo intensywnie w nocy żyje okolica obok mojego hotelu, tak zwana Bintang Wolking. Jest ona również wskazywana białą strzałką na tablicach osobliwości Kuala Lumpur, które należy zobaczyć.Jadąc wieczorem sky train ponad rozświetlonym miastem można zobaczyć, że jest wiele ulubionych miejsc, gdzie spotykają się wieczorami ludzie, aby odsapnąć po pracy i uciążliwych dziennych upałach.

Wizja architektów na rozbudowę miasta
Właściwie każda dzielnica ma takie swoje miejsca, gdzie ludzie spotykają się, jedzą, piją i się weselą. Jedno jest pewne - Malezyjczycy wieczorami nie siedzą w swoich domach. Mają potrzebę bycia wśród ludzi.

Ozdobne palmy w parku KL
W następnym poście opiszę swój pobyt w uroczym miasteczku Malakka.
 
 

1 komentarz:

  1. Z przyjemnością przeczytałam pani tekst o Kuala Lumpur i pooglądałam śliczne zdjęcia. Odkryłam pani blog przez przypadek i jak będę miała czas to poczytam też inne pani opisy. A Kuala Lumpur zainteresowało mnie dlatego, ponieważ mój syn ma dziewczynę z Malezji i z tego miasta. Pozdrawiam serdecznie. Magdalena.

    OdpowiedzUsuń