niedziela, 2 grudnia 2012

Kuala Lumpur II

Z Petronas Towers rozciągały się fantastyczne widoki po horyzont miasta. Kosmopolityczny charakter miasta wyraża się nie tylko tolerancją wobec różnego pochodzenia jej mieszkańców, współistnienia różnych religii, ale również w zróżnicowanym stylu budownictwa - zachowanym z dawnych lat budownictwie kolonialnym, typowo chińskiej architekturze, specyficznej architekturze islamskiej  oraz nowoczesnym budownictwie ogromnych budynków ze stali i szkła.

Petronas Towers
Malezyjczycy są z natury pogodnymi ludźmi, ale niezbyt przejmującymi się przyszłością. Mają takie powiedzenie: mai ping rai - po co się przejmować? i tak było zawsze. Dlatego Anglicy na przestrzeni lat sprowadzali Chińczyków do pracy w kopalniach cyny, Hindusów do pracy na plantacjach, a sami budowali domy, budynki administracyjne, forty i porty. Tak w skrócie kształtowała się Malezja.

Ja na przewieszce Petronas Towers
Chińczyków w Malezji jest bardzo dużo. Generalnie we wszystkich krajach azjatyckich jest ich bardzo dużo, ale w Malezji wyjątkowo. Cały biznes malezyjski znajduje się w rękach Chińczyków. Malezyjczykom zostawiono politykę. Rząd Malezyjski w latach osiemdziesiątych XXw podejmował próby ograniczenia napływu Chińczyków, ale nie była to łatwa sprawa, ponieważ Chińczycy mieli już wówczas większość udziałów w gospodarce państwa malezyjskiego. Gdyby Chińczycy się zdenerwowali i wynieśli z Malezji do innych przyjaznych im krajów-Malezja by upadła natychmiast i całkowicie, w każdej dziedzinie. 

widok z przewieszki wież
Zamiast więc urządzać czystki etniczne, postanowiono zwiększyć liczebność Malajów w Malezji. Otóż Chińczycy słabo się rozmnażają, przeważnie mają jedno, góra dwoje dzieci. Z nawyku. W Chinach nie było wolno mieć więcej dzieci, a  nieposłusznym obywatelom groziła kara. Malezyjczycy z kolei, wyznający głównie islam, zobligowani są do posiadania wielu dzieci. W islamie można mieć cztery żony, rozmnażają się więc jakby poczwórnie. W tym właśnie pokładano nadzieję na niedopuszczenie do sytuacji, aby Malezja stała się Chinami II.

Przed Petronas Twings
Politycy wpadli w popłoch, bowiem zauważyli, że walcząc kiedyś o wyzwolenie kraju z kolonializmu brytyjskiego nie przewidzieli, że jeszcze w tym samym stuleciu oddadzą bez walki swój kraj we władanie Chińczykom. Chcąc zachować własną tożsamość, próbują więc znaleźć jakiś najmniej bolesny sposób, aby wpływy Chńczykom ograniczyć, ale jednocześnie zbytnio ich nie zdenerwować. Nie da się ukryć, że Malezja  rozwój zawdzięcza Anglikom i Chińczykom właśnie. Hindusi nie potrafili wykorzystać możliwości  i wypłynąć na fali rozwoju Malezji, jak Chińczycy, więc nadal stanowią tam mniejszość.

Malezyjczycy
Malaje brną w islam, co nie jest pocieszające dla mnie Europejki. Kategoryczny, zaostrzony islam, rygory stanowione przez  interpretację Koranu, posunięte już są do absurdu. Ok, wszystko to odróżnia Malajów od Chińczyków, ale nie sądzę, że to właściwy sposób na pokazanie Chińczykom "kto tu rządzi" bo zawsze rządzi ten, kto trzyma kasę. Fundamentalistyczny islam może w przyszłości przynieść Malezji  więcej szkód, niż korzyści, a szkody mogą okazać się bolesne i nieodwracalne.

Stare i nowe w Kuala Lumpur
Na szczęście Malezja rozwija się i bogaci w szybkim tempie i nie widać tam zdeterminowanych islamistów dążących do osiągania swoich celów aktami terrorystycznymi. Jeszcze nie ma. Dopóki ludziom jest dobrze, nie walczą o nic, tylko żyją, lecz jeśli zapragną czegoś więcej lub jeśli przywódcy religijni zażądają od nich walki i ofiary - uczynią to. To podstępna religia, wchodząca na nowe tereny zupełnie niewinnie. Co to komu szkodzi, że modlimy się do Allacha o ustalonej porze? Co komu szkodzi, że oddajemy pokłony w kierunku Mekki? przecież nic złego nikomu tym nie czynimy? że meczety budujemy? inni budują również swoje kościoły, cerkwie, stupy i nic złego z tego nie wynika, powiadają. No właśnie.

Dziewczyny w Kuala Lumpur
Bo inni żyją w szacunku do pozostałych ludzi, szanują swoich partnerów życiowych (bo jak nie, to ich opuszczą), nie ograniczają innym wolności słowa, wyznania, wyboru drogi życiowej. Nie dyktują, jak mają żyć. Islam natomiast zniewala kobiety, narzuca zachowanie, ubiór, nie pozwala stanowić o sobie, podporządkowuje ją woli mężczyzny, uniemożliwia jej osobisty rozwój, kształcenie się i realizowanie własnych zamierzeń. Ogranicza uczestnictwo w życiu publicznym i społecznym. To nie jest normalne. Nikt nie powinien mieć władzy na drugim człowiekiem. Rodzimy się wolni i wolni powinnismy żyć. Nikt, ale to absolutnie nikt, nie dał prawa jednym ludziom, aby byli ważniejsi niż pozostali, aby sobie innych ludzi podporządkowali i kierowali ich życiem, myśleniem i uczuciami.

Nowoczesna Malezja
Islam na zewnątrz reklamuje się dbałością o rodzinę, o dzieci. Nie uznaje picia alkoholu i palenia papierosów (oficjalnie bynajmiej), zdawałoby się, że to wogóle nieszkodliwa religia, a skoro my Europejczycy uważamy się za tolerancyjnych, powinniśmy ze zrozumieniem przyjmować ich wyznawców w swoim otoczeniu. Ale to tylko reklama. Kiedyś mówiło się jeszcze, że islam jest religią pokojową, nie uznaje wojen, zabijania ludzi. Teraz już oni sami przestali o tym wspominać. Atakują wszędzie i wszystkich którzy nie uznają islamu za jedyną prawdziwą i właściwą religię na świecie. Atakują słowami w internecie, tekstami w mediach i atakują materiałami wybuchowymi w realu. Nie oszczędzają nawet dzieci. Jak taka religia może zyskiwać poparcie w społeczeństwach?

Kuala Lumpur
Najgorsze jest to, że nikt z islamu wyzwolić się nie może. Osoby próbujące wydostać się z tego zaklętego kręgu narażają się na okropne kary, a nieraz tracą życie. Wraz z postępem na świecie, życie kobiet w islamie cofa się w rozwoju do czasów niewolnictwa. Coraz bardziej zakrywane są ich twarze i całe sylwetki, coraz bardziej ograniczana jest ich wolność w samodzielnym poruszaniu się po przestrzeniach publicznych. Trudno obliczyć ile osób chciałoby się z islamu wyzwolić, bo nikt z nich nawet nie przyzna się do tego ze strachu o swoje życie i bezpieczeństwo swojej rodziny. Oficjalnie każdy mówi, że z życia takiego jest bardzo zadowolony i Allach to jedyny prawdziwy bóg na świecie. Ale to wymuszone deklaracje.

fontanna pod Petronas
Nie wróży to dobrze na przyszłość. Więc może to i dobrze, że póki co, dominują w Malezji Chińczycy? Spokojni, pracowici ludzie ze swoją pokojową religią buddyjską?(chociaż oficjalnie prawie 50% Chińczyków, to ateiści) Spacerując po chińskiej dzielnicy widzi się zapracowanych ludzi - sklepikarzy, szewców, krawców, wyplataczy koszyków wiklinowych. Każdy coś robi, czymś jest zajęty. Zamiast tłuc głową w ziemię kilka razy dziennie, po prostu pracują, uczą się, spędzają twórczo czas. W pobliżu Jalan Petaling warto przejść się wieczorem, gdy rozkłada się tam pasar malam - nocny targ.Czego tam nie ma?! Oczywiście nie trzeba nic kupować, ale i tak trudno wyjść z tego targu bez jakiegoś drobiazgu. Jest tam bardzo ciekawie, kolorowo i widać wiele interesujących ludzi i tych sprzedających i tych kupujących.

Masjid Negara - Meczet Narodowy
Narodowy Meczet w Kuala Lumpur zbudowano w 1960r i do dnia dzisiejszego jest on prawdopodobnie największym meczetem w Azji. Może pomieścić jednorazowo 8000 wiernych. Mieści się przy Jalan Sultan Hisbamuddin. Meczet można zwiedzać , ale kobietom pozwala się wejść jedynie do wyznaczonej części  pomiesczeń, no bo przecież są dyskryminowane. Wszędzie wokoło stoją meczety większe lub mniejsze i nawet zwykłe budynki przypominają wyglądem meczety. Mają takie różne wieżyczki, okrągłe kopuły na szczytach, trzeba dobrze się przyjrzeć, aby stwierdzić, że to nie meczet tylko na przykład urząd jakiś, supermarket czy muzeum.

Dworzec kolejowy z kopułami
Obok Meczetu Narodowego znajduje się Centrum Islamskie "Pusat Islam", w którym odbywają się wystawy krajowe i międzynarodowe o tematyce islamskiej, jak również wykłady o religii, tradycjach islamu, nakazach, zakazach i powinnościach wiernych, jak pielęgnować wiarę i pamiętać o powinnościach opisanych w Koranie, w interpretacji przywódców religijnych. No tak, dużą  dbałość o podtrzymanie, (a może zatracenie się w wierze?) wykazują władze i przywódcy religijni, aby nikt czasami nie zapomniał o swoich obowiązkach wobec Allacha lub nie wypełniał ich według swego "widzi mi się".

Część Centrum Islamskiego
W pobliżu znajduje się również Dayabumi Complex,jeden z pierwszych drapaczy chmur w Kuala Lumpur. Jego budowa została ukończona w 1984r Pierwotnie należał do Miejskiego Urzędu Rozwoju Malezji, lecz potem przeszedł we władanie KLCC z grupy Petronas Group. Architektonicznie DC prezentuje nowoczesny styl islamski. Mieści się tam Główny Urząd Pocztowy i różne firmy mają tam swoje siedziby.

DC - City Point wieczorem
Złożony jest z  ośmiu jakby połączonych ze sobą strzelistych brył o ostrych, spiczastych kantach symbolizujących osiem wież islamskich. Budynek ma 35 pięter, a na dole, boczne budynki posiadają charakterystyczne łuki. Kuala Lumpur pięknie i tajemniczo wygląda nocą, ponieważ całe miasto mieni się kolorowymi światłami. Oprócz pięknych, stylowych latarni ulicznych, drzewa wokół budynków są kolorowo podświetlane, rzucając kolorowy odblask na wszystko, co się w pobliżu znajduje.

City Hall nocą
Dewan Bandaraya - City Hall, czyli Urząd Miasta Kuala Lumpur, znajduje się przy Jalan Raja Laut. Urzęduje w nim Burmistrz Dato Ahmad Phesal Talib. 14 maja 1990r Kuala Lumpur obchodziło 100 lat samorządności. Sposób rzęsistego oświetlenia miasta nocą powoduje, że można czuć się bezpiecznym wracając nocą do domu, a po drodze zachwycać się pięknem ulic, które zupełnie inaczej wyglądają, niż za dnia. Zresztą ulice KL nocą nie śpią. Toczy się życie towarzyskie, działają nocne targowiska i sklepy. Korzystając z nocnego rześkiego powietrza, ludzie wylegają masowo na ulice stolicy.

Oświetlenie wieżowca
Pewnego dnia wybrałam się obejrzeć Planetarium. Po drodze można zwiedzić Memorial Tun Abdul Razak, Bird Park, Butterfly Garden i Orchid Garden. Idąc do Planetarium, cały czas wspinałam się pod górę. Żadne autobusy tam nie jeżdżą, ponieważ Planetarium znajduje się na terenie parku przyrodniczego będącego pod ochroną i wyłączonego z ruchu samochodowego, chociaż są wyjątki. Niektóre taksówki dostały pozwolenie na dowożenie tam turystów, którzy już naprawdę na własnych nogach nie mogą chodzić. Ja poszłam pieszo, ale oczywiście ja, jak zwykle, kulą w płot. Planetarium closed! 

Planetarium Negara
W poniedziałki Planetarium nieczynne, jak i inne podobne atrakcje turystyczne. Niby to ogólnie wiadomo, bo w każdym kraju tak jest. Rzecz w tym, że ja nie wiedziałam, że to poniedziałek był, bo zawsze w podróży gubię się w datach i dniach tygodnia. Od razu wiedziałam, że coś nie tak jest, bo żadnych ludzi po drodze nie spotkałam. Pieszo na samą górę się wdrapałam i już ledwo żyłam, ale zrobiłam jeszcze dodatkowy wysiłek i niemal na czworaka po tych schodach pod same drzwi podeszłam, żeby osobiście przeczytać kartkę "Monday closed". Pozostało mi podziwiać piękny obiekt i widoki z samego szczytu góry, z pięknych tarasów Planetarium. Cudo! po odpoczynku wróciłam, po drodze wstępując do innych atrakcji.
Memorial Tun Abdul Razak
Sri Taman, czyli dawną rezydencję Premiera Abdul Razaka przy Jelan Perdana, zbudowano w 1961r . Premier zmarł w 1976r i wówczas postanowiono tą posiadłość przekształcić w Memoriał ku czci Abdula Razaka za jego zasługi dla kraju. W rezydencji mieszczą się pamiątki pozostałe po okresie urzędowania premiera, jak również pamiątki rodzinne i osobiste. Pozostawiono tam również oryginalne meble, bibliotekę, dokumenty, prezenty otrzymywane od różnych światowych osobistości, z którymi się przemier Razak spotykał, jego sprzęt do gry w golfa, kolekcję lasek (jego hobby) oraz rodzinne fotografie.

Rezydencja Premiera Razaka od podwórka
Tun Abdul Razak był świetnym administratorem kraju, dążył do sprawiedliwości społecznej w podziale dóbr oraz znacznie przyczynił się do rozwoju Malezji, a tym samym do polepszenia bytu jej mieszkańców. Wdrożył też korzystny program rozwoju wsi. Za te wszystkie zasługi przekształcono jego rezydencję w Memoriał ku jego czci, gdzie przychodzą ludzie, aby powspominać swojego ulubionego premiera. Swoją drogą się tak zastanawiam, czy u nas w Polsce mamy coś takiego? Memoriał ku czci premiera? Jest taki premier polski, za którego pracę bylibyśmy wdzięczni? Któremu z nich moglibyśmy ewentualnie postawić pomnik za zasługi dla kraju i społeczności??? to dopiero zagadka!

Wjazd do Bird Park
Bird Park to ptaszarnia, ogromny kompleks leśny, cały nakryty siatką nylonową, aby ptaki nie pouciekały. Generalnie chodzi o to, aby pozostały w swoim naturalnym środowisku i nie rozproszyły się po miastach. No nie wiem. Mam mieszane uczucia, co do takiego pojmowania ochrony ptaków. Jak te ptaki mają czuć się wolne, jeżeli nie mogą fruwać wyżej, niż korony drzew? Pod tą nylonową siatką zgromadzono ponad trzy tysiące ptaków, reprezentujących 200 gatunków! Wewnątrz tego ptasiego parku znajdują się stawy i oczka wodne, budowle ogrodowe i naturalna roślinność.

Bird Park
Niby wszystko jest ok, jak w naturze, a jednak nie. Teren jest spory, ograniczony od góry i po bokach siatką, więc te ptaki są w niewoli, a nie w naturalnym środowisku. Nie robiłam wewnątrz parku zdjęć, ponieważ cały teren jest bez przerwy zraszany wodą. Chodziłam jakby w silnej mżawce, więc o wyjęciu aparatu fotograficznego mowy być nie mogło. Nie mam jeszcze aparatu wodoszczelnego. Na terenie parku  znajduje się  restauracja, więc zjadłam tam obiad, obserwując jednocześnie żywot ptaków w tym niewolniczym miejscu stworzonym przez człowieka dla własnej przyjemności.

Stonehenge
Skąd taka budowla w Kuala Lumpur? Otóż jest to replika słynnych kamiennych konstrukcji znajdujących się od ponad 3000 lat p.n.e. w południowej Anglii o nieodgadnionym przeznaczeniu. Budowla pokazana wyżej, znajduje się w Lake Gardens Park, czyli w Parku Centralnym Kuala Lumpur, niedaleko Planetarium.

Wróciłam do Planetarium
Następnego dnia wróciłam do Planetarium. Było czynne, a zwiedzanie zajęło mi kilka godzin, tyle ciekawych rzeczy było tam do obejrzenia. Zobaczyłam replikę wnętrza statku kosmicznego Apollo. Widziałam, gdzie siedzieli, gdzie spali, gdzie mieli toaletę, bo o łazience mowy być nie mogło, tak mało miejsca było w tych kapsułach.Wszystko tam mieli bardzo cienkie, wąskie, ciasne, tylko ściany kapsuł były grube.

Sztuczne wodospady przed Planetarium
Ciężkie życie mieli ci kosmonauci.Od sufitu po podłogę maleńkie, podświetlane szufladki na żywność, mała kultura sztucznie pędzonych zielonych warzywek na własny użytek. W jednej szufladce była biała myszka, która służyła za wskaźnik, czy wszystko jest ok. Jak myszka is dead, to znaczy, że ludzie też nie przeżyją. Ciężko.
Kosmonauta
W malezyjskim Planetarium, podobnie jak w muzeach, galeriach, jest tak, że można wszystkiego dotykać, wziąć do ręki, otworzyć szufladkę, wejść do środka, usiąść, położyć się, sfotografować, sfilmować , no dosłownie można wszystko robić z eksponatami co się tylko chce, aby tylko ich nie zniszczyć i nie zepsuć ma się rozumieć.Zwiedzający wciskali się więc do kapsuły astronautów, żeby się sfilmować. Stałam obok i miałam niezły ubaw, jak tłusty pan turysta nie mógł o własnych siłach opuścić kapsuły. Panie zaglądały do szufladek, pstrykały swiatełkami, z upodobaniem zapalając i gasząc światełko  u białej myszy.

Na tle ściany wszechświata
Przy kapsule stało urządzenie z oknem, w którym wyświetlano film przygotowywania się astronautów do startu, a następnie sam start statku kosmicznego Apollo.Wszystko to było pokazywane w takim wymiarze, że czuliśmy się, jak byśmy uczestniczyli w tych wydarzeniach, byłam wśród astronautów. Potem znowu ogladaliśmy warunki bytowania w kapsule. Panie wchodziły za kotarę prysznicową, a panowie siadali na muszli klozetowej i kazali sobie robić zdjęcia. Różne mają ludzie upodobania.

Turyści w kapsule
Była tam również kabina grawitacyjna, w której astronauci przyzwyczajali swój organizm do braku przyciągania ziemskiego. Weszłam tam, ale natychmiast opuściłam to miejsce, tak mi się w głowie zakręciło. Podejrzliwie przyjrzałam się podłodze i nie myliłam się. Była pochylona poprzecznie. Zupełnie jak w pewnym pokoju hotelowym, gdzie miałam zawroty głowy, traciłam równowagę, jakbym po kilku piwach była i obawiałam się, że zapadłam na jakąś chorobę tropikalną. Okropna sprawa.

W Orchid Garden
Przed wyjściem obejrzałam jeszcze film o lotach kosmicznych i wracałam w dół, przez Lake Garden, bo to zawsze przyjemniej iść alejkami parkowymi, niż zwykłą, rzadko zabudowaną ulicą. Lake Gardens Park zajmuje 92 ha powierzchni, ale jest dobrze oznakowany i nie trzeba się obawiać pobłądzenia. W drodze powrotnej obejrzałam jeszcze Orchid Garden i Hibiscus Garden znajdujące się w tym samym kompleksie Lake Gardens Park.

Papryczki chili
Wejście do tych ogrodów jest darmowe, a kwiaty przepiękne! Ogród orchidei leży na wzniesieniu tworząc piękny, różnokolorowy krajobraz w koło, jak na obrazie artysty malarza. Uprawia się tam 800 gatunków orchidei! spaceruje się po ogrodzie alejkami, mijając śliczne altanki, pergole, fontanny, oczka wodne, a wokół roznosi się zapach świeżych kwiatów. W pobliżu znajduje się również Ogród Chińskiej Róży.

Hibiscus Garden
Cały ten kompleks ogrodów został założony wokół sztucznego jeziora, po którym można popływać na łódkach. Jest to największy zielony obszar wypoczynkowy dla mieszkańców stolicy. Rzeczywiście, trudno się tam nudzić. Jest po prostu przepięknie i wszystko dostosowano dla wygody odwiedzających. To znaczy, dojazd, punkty sprzedaży zimnych napojów, restauracje, toalety, miejsca odpoczynku itp.

Odpoczynek pod pergolą
Wstęp do wszystkich ogrodów jest za darmo, natomiast wejście do Parku Ptaków i Parku Motyli jest płatny. W Parku Motyli stworzono dla 150-ciu egzotycznych gatunków owadów warunki lasu deszczowego. Są tam również ogromne żaby. Bardzo egzotyczny ogród. Do hotelu znowu wracałam nocą.

Pałac Sułtana Abdul Samada
Pałac Sułtana na Placu Merdeka prezentował się nocą znakomicie. Wieża zegarowa ma 41 m wysokości. Pałac został zbudowany w 1897r, ale nie mieszka tam sułtan lecz mieści się w tym okazałym budynku Sąd Najwyższy Malezji. Mimo, że budynek nie jest udostępniony do zwiedzania, ponieważ się tam pracuje, to i tak jest bez przerwy fotografowany przez turystów z różnych stron i o każdej porze dnia i nocy.

Droga do Muzeum Malezyjskiego
Ale o tym już potem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz