piątek, 15 czerwca 2012

Euro 2012 c.d.

12.06.2012r piątek

Tego dnia miał się odbyć najważniejszy mecz Polski z Rosjanami. Wszyscy nas straszyli, jacy to Rosjanie mocni i chociaż sercem jesteśmy z naszymi (wypowiadali się znani z radia i tv ludzie), ale niestety, trzeba realnie patrzeć na nasze możliwości. Z Rosjanami nie wygramy. Nie była to wzmacniająca zagrzewka do walki dla naszych piłkarzy i nie podnosiła ich na duchu. Nadzieja w tym, że piłkarze skupieni na wypoczynku i treningach - nie słuchają radia i telewizji. Jeśli już patrzą w telewizor, to bardziej na odbyte mecze przeciwników, aby zapamiętać ich sposób zagrywek i różnych tricków, niż ogladanie naszych polityków i komentatorów społecznych. Potem rozpętała się dyskusja na temat przemarszu przez miasto kibiców z Rosji, którzy złożyli w Urzędzie Miasta zawiadomienie o organizacji marszu przez ulice Warszawy. PIS jak zwykle podgrzewał atmosferę, żądając od  Pani Gronkiewicz-Watz, aby takiego zezwolenia nie wydawała, chociaż wszyscy zorientowani w temacie wiedzieli, że nie ma takiej możliwości, aby zabronić komukolwiek przemarszu zorganizowanego przez miasto, jeśli stosowne zawiadomienie złożyli w odpowiednim terminie. Dwa lata PIS był przy władzy i tego przepisu nie zmienił. Być może przez te dwa lata nie zdążyli nawet przeczytać żadnych dokumentów, bo bardzo byli zajęci osadzaniem na stołkach swoich ludzi. W każdym razie do Prezydenta miasta należy tylko, aby zgłoszenie przyjął, zabezpieczył taki przemarsz  policją i karetkami pogotowia i tyle. Ale PIS celowo takie głupoty gada, wiedząc, że większość obywateli nie jest zorientowanych w obowiązującym prawie i pomyślą, że to wina Prezydent Waltz i polityków PO z Premierem na czele, jeśli Ruskie na Warszawę ruszą, a to woda na młyn PISu i ich zwolenników -chociaż w coraz mniejszej liczbie, na szczęście.

                                                       pierwsza grupa Rosjan wchodzi na most

Wzięłam swojego Nikona i poszłam na most Poniatowskiego, aby na własne oczy ten przemarsz Rosjan przez Warszawę zobaczyć. Najpierw szły małe, oderwane grupki Polaków, Rosjan, a często zbratanych, jednych i drugich razem. Wszyscy w dobrych humorach, roześmiani, sympatyczni, fotografujący się razem i tylko po koszulkach i flagach poznawałam, kto jest nasz, a kto kibicuje Rosji. Kibic Polak z synem idący z kibicami Rosjanami poprosił mnie o zrobienie im zdjęć, a potem jeden z nich zrobił mi również wspólne zdjęcie (poniżej) z mojego aparatu. Z tyłu, z mojego plecaka powiewała biało-czerwona chorągiewka, z przodu pasek torebki przykrywał literę "s" i widniał napis "Pol ka" z tych powodów zaczepiano mnie i robiono zdjęcia, co bardzo mnie cieszyło, gdyż uznano mój ubiór albo za bardzo patriotyczny, albo za bardzo zabawny. Z tego też powodu zaczepiła mnie ekipa telewizji, a potem Maria dzwoniła, że widziała mnie w telewizji, jak przeprowadzano ze mną wywiad!  i jej przyjaciółka dzwoniła, że też mnie widziała itd. taka się sławna wśród znajomych zrobiłam. Wywiad, to za wiele powiedziane, na wyrost, bo raptem kilka słów powiedziałam, ale prognozowałam, że wygramy z Rosjanami 2:1.

Ja z Rosjanami i Polakami na moście

Na moście byłam grubo przed godziną 17.oo, żeby stamtąd obserwować nadejście Rosjan od strony dworca PKP Powiśle. Rosjanie obchodzili tego dnia Święto Wolności, rocznicę rozpadu Związku Radzieckiego, dlatego też nasz Premier Donald Tusk, w odpowiedzi na szczucie i żądanie zakazu dla tego przemarszu, uspokajał Polaków - nie róbcie paniki, dołączcie do nich i razem przejdźcie przez ten most, bo rozpad Związku Radzieckiego, to również nasze święto. I tak właśnie się stało. Kibice Polscy dołączali do kibiców Rosyjskich i szli i szli i końca widać nie było. Wszyscy wyluzowani, roześmiani, pogoda dopisywała, wszyscy kolorowo ubrani,  z flagami, aparatami fotograficznymi, we wspólnej radości z Euro 2012 podążali na Stadion Narodowy, nastawieni na obejrzenie fascynującego widowiska sportowego.

oczekiwanie z nadzieją, że będzie......ciekawie

Fotoreporteży i różne stacje telewizyjne w zwartym szyku czekały na środku mostu na wydarzenia i podrywali się tylko w momencie, gdy jakiś chuligan zaczynał burdę - podrywali kamery, statywy, aparaty i biegli w kierunku chuligana, gdy zaczepka spełzła na niczym - wracali na swoje miejsca i lekko znudzeni czekali, z nadzieją że jakaś burda musi się w koncu wydarzyć, żeby mieli rewelację dla swojej stacji czy gazety. Radośnie idący ludzie ich raczej nie interesowali. Rano słyszałam w radiu, jak poseł PIS Adam Hofman mówił, że Tusk i Waltz odpowiedzialni są za przemarsz Rosjan, że to tak, jakby w Tel Awiwie zorganizowano przemarsz Niemców ze swastykami hitlerowskimi i że Rosjanie mogą u siebie organizować marsze, a nie u nas w Polsce. Bardzo mnie zdziwiła taka postawa polityków PISu, którzy np w Katyniu rządzą się, jak u siebie, chcą stawiać tam pomniki i organizują różne zgromadzenia i pielgrzymki całe. Gdyby im na takie zgromadzenia zgody odmawiano i kazano u siebie w Polsce rocznice obchodzić - już widzę i słyszę, co PISowcy by wtedy mówili. Oczywiście byłaby to wina Tuska, że Rosjanom się nie może oprzeć i wina Radka Sikorskiego, że niczego drogą dyplomatyczną na Ruskach wymusić nie potrafi.

oczekiwanie z obawą, że trzeba będzie się ruszyć

Policja w zwartym szyku, w pełnym rynsztunku bojowym, odgradzała Aleje Jerozolimskie na wysokości Nowego Świata od  Dworca PKP Powiśle i wejścia na most Poniatowskiego. Wreszcie ruszyli. My, będąc już na moście, widzieliśmy z daleka kolorową masę ludzką i był to naprawdę imponujący widok, powodujący dreszczyk emocji i jedną niewiadomą, co teraz nastąpi. Wszyscy czekali w napięciu, bo media tak już podkręciły napięcie w narodzie, że niemal na bezdechu czekaliśmy na straszne wydarzenia, które są nieuniknione dzisiejszego dnia. Dawny ambasador Polski w Moskwie, Stanisław Ciosek, którego nieomieszkano poprosić w radio o wypowiedź i opinię - przerażonym głosem skarcił władze Warszawy i Ministra Spraw Zagranicznych za wyrażenie zgody na przemarsz Rosjan. To pomysł z piekła rodem - grzmiał - nie robi się manifestacji na obcym terytorium! nie powinniśmy się zgodzić! trzeba było interweniować drogą dyplomatyczną! itd, itp. Pan Ciosek tak długo był ambasadorem w Związku Radzieckim, że przesiąkł rozumowaniem radzieckim i taktyką, z jaką władza rozprawiała się z obywatelami w kwestii zgromadzeń i tak mu zostało. Ale media zacierały ręce. Takich komentatorów im trzeba, żeby do czerwoności rozgrzać słuchaczy i oglądaczy.

idą!!!

Nic więc dziwnego, że na moście w napięciu czekali reporterzy i policjanci. Kibice nie dali się wkręcić w napięcie i zupełnie swobodnie, ze śmiechem rozmawiali z rosyjskimi kibicami i razem podążali w stronę stadionu. Dużo osób dokumentowało aparatami fotograficznymi całe widowisko, ponieważ było ono wspaniałe i drugi raz może już coś takiego się nie zdarzyć w Warszawie. W czasie, gdy kibice szli przez most, jak niekończący się czerwono-biały potok, jakieś zadymy odbywały się w centrum, w okolicy strefy kibica i stacji Metro Centrum, ale na moście nic o tym słychać nie było i dopiero wieczorem z telewizji się o tym dowiedziałam.

                                                       weszli na most Poniatowskiego

Kibice idący na stadion lub w jego okolice (Nie wszyscy mieli bilety) w 99% byli ubrani w koszulki biało-czerwone (Polacy) lub czerwone z rosyjskimi emblematami (Rosjanie). Ci, którzy nie mieli takich koszulek, obowiązkowo mieli cokolwiek, co wyraźnie świadczyło o tym, że są kibicami i wskazywało, który kraj reprezentują. Były to czapeczki, kapelusze, szaliki, flagi lub małe chorągiewki danego państwa, różnego rodzaju emblematy, zabawne przebrania, hasła i napisy. Między tłumem spokojnie i radośnie idących ramię w ramię kibiców rosyjskich i polskich, wchodziło po dwoje, troje młodzieńców ubranych na czarno lub w lekkie, popielate bluzy z kapturami i to oni właśnie robili zamieszanie i wszczynali bójki w środku przemarszu. Niektórych policja łapała i rzucała na glebę na poboczu chodnika lub na trawę, ale niektórzy zdążyli już zrobić taki rejwach, że nie było wiadomo, kto zaczął i nawalali się wszyscy po kolei.

                                            tych dwóch w czarnym, rozpoczynają awanturę

Zobaczyłam, jak się robi taką zadymę. Dwóch młodych w czarnych ubraniach (zdjęli z siebie flagi, którymi byli owinięci- w tym przypadku była to flaga rosyjska, jeszcze widać jej kawałek, gdy jeden z nich zwija ją, żeby schować, a ten stojący tyłem zdążył już to zrobić i ma ją w kieszeni spodni) zaczynają najpierw niby bić się między sobą. Ludzie odstępują na boki, przystają, oglądają się, ale nie łapią jeszcze co jest grane. Parę kroków od nich nadciąga gęsty szpaler kibiców, kierujący się na stadion. Ci dwaj niezbyt groźnie się okładając, odskakują na spore odległości i znów rzucają się na siebie, jak koguty,  potrącając celowo innych wokół, spokojnie maszerujących kibiców. Potrąceni, nieświadomi podstępu, odpychają napastników, ci szybko zakrywają twarze szalikami i biją już teraz nie siebie, a kibiców.  Za  chwilę powstaje tulmut ciał i cała grupa kibiców z różnych krajów bije się już na dobre, chociaż nikt z nich nie wie, po co i dlaczego. Policja widziała, jak tych dwóch czarnych zaczynało, ale nie reagowała. No bo to, że dwóch chłopaków się niegroźnie okłada, nie wymaga jeszcze interwencji. Gdy policjanci podjęli decyzję o interwencji, w bójce brali już Bogu ducha winni kibice Polscy i Rosyjscy i to oni byli wyłapywani. Dwóch czarnych, kocimi skokami pobiegło do wylotu mostu, w stronę palmy, aby sprowokować bójkę w następnej grupie maszerujących na mecz kibiców różnej narodowości. A Ci, niech tu sobie głowy urywają i policja niech ich wyłapuje i wywozi. Tak sobie to sprytnie wymyślili.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz