wtorek, 23 kwietnia 2013

Wreszcie wiosna!

Zmieniłam pierwotny termin wyjazdu do Ameryki Łacińskiej z zimy 2013 na jesień-wrzesień, ale nie przypuszczałam, że zima przyszpili mnie w Warszawie na tak długo! Dopiero teraz, pod sam koniec kwietnia, przyszła nagle wiosna, ale tylko na kilka dni, ponieważ w długi majowy weekend mamy mieć już w pełni lato! aż się wierzyć nie chce! rośliny zwariują! Prawie zniknęła jedna pora roku - wiosna. Tym sposobem Wielkanoc mieliśmy w tym roku zimą, ale było bardzo miło na Nowolipkach - u Oliwii i Tomka.

Oliwia. Ale ten okrągły, pomarańczowy mazurek, to sama upiekłam!

Wszyscy wiemy, że w święta najważniejsza jest atmosfera i ona właśnie zawsze jest wspaniała u mojej córki i zięcia, dlatego bardzo lubię spędzać z nimi czas. Poza tym Oliwia bardzo smacznie gotuje, piecze i robi wspaniałe nalewki! zawsze czymś smacznym mnie zaskakuje, gdy ją odwiedzam.

Zajączek chrupie marchewkę, a te czerwone-to jajeczka przepiórcze

Jak widać, akcenty wiosenne były na stole widoczne, ale na zewnątrz nie było ich wcale. Cały czas padał śnieg, jak na Boże Narodzenie. Na szczęście humory dopisywały.

Gdyby ktoś nie wierzył - oto śnieg wielkanocny

I taka pogoda utrzymywała się do drugiej połowy kwietnia - niestety. Wszyscy lubimy śnieżną zimę, ale nie w wiosenne święta. Ale w końcu przyszło lato, z czego ja się bardzo cieszę!
W piątek, 19 kwietnia, pojechałam na Turystyczne Targi Lato 2013 na ulicę Marsa, zobaczyć z jakich stron świata przyjechali do nas promować swoje kraje i zdobyć trochę informacji o tych państwach, do których jadę we wrześniu. Najpierw natknęłam się jednak na Sri Lankę!

stoisko Pani Izy Fronczyk

Poznałam bardzo miłą Panią Izabelę, która jest Dyrektorem BP www.polankatravel.com i zajmuje się organizowaniem wyjazdów do Sri Lanki. Pani Iza jest Polką, jej mąż - Lankijczykiem, a swoje biuro turystyczne zainstalowali w Wielkiej Brytanii, w Londynie. Taki teraz świat mały się zrobił! Wszędzie człowiek jest u siebie i przemieszcza się w czasie jednej doby!

Pani Iza ze swoim uroczym mężem ze Sri Lanki

W rozmowie doszliśmy do punktu, w którym okazało się, że również znają Pawła, który nadal mieszka w Mount Lavinia, co już definitywnie unaoczniło nam, że trudno zagubić się na Ziemi i w każdym punkcie globu można znaleźć wspólnych znajomych! Wymieniłyśmy adresy mailowe, blogowe i z pewnością tą znajomość podtrzymamy.
Następnego dnia, w sobotę, mieliśmy Walne Zebranie Stowarzyszenia Wychowanków na naszej uczelni SGGW. Od rana do popołudnia przebywałam więc w kampusie na Ursynowie.

Grażyna jest Prezesem Stowarzyszenia-czyta sprawozdanie

Nie mogłam więc jechać na Marsa :) chociaż umówiłam się tam z Panem, który miał mi przywieźć ich najnowszy numer pisma "All Inclusive". Nie ma tego pisma w sprzedaży detalicznej, ale jestem znajomą, która od czasu, do czasu dostaje jakiś numer, gdy o to poprosi. Korzystając z okazji, że ten magazyn turystyczny wystawia się na każdych imprezach turystycznych, poprosiłam o nowy i wzięłam dwa starsze numery, ponieważ Pan Domański (szef) bardzo ciekawie opisuje różne kraje i te mnie interesujące, również. Wszystko to z powodu braku przewodników po krajach Ameryki Łacińskiej na polskim rynku wydawniczym!
to ja, w czasie przerwy

Z góry umówiłam się z Panem na niedzielę, bo wiedziałam, że na SGGW spędzę niemal całą sobotę. Targi na szczęście trwają trzy dni i gdy w końcu pojechałam ponownie na Marsa :) Pan uprzejmie wręczył mi magazyn. Pamiętał i dotrzymał słowa! A dlaczego nas tak mało na sali w czasie przerwy?

poczęstunek - zupa gulaszowa.

Bo większość poszła posilić się gorącą zupą gulaszową! Każde obrady powodują u uczestników silne uczucie głodu! Niespodziewanie, bo bez uprzedzenia Zarządu Stowarzyszenia, zaszczycił nas swoją obecnością dawny poseł, znany  zapewne większości z publicznego pokazu sztuki podskakiwania.

każdy z pewnością poznaje pana przy mikrofonie

 Nawet nie będę wymieniała jego nazwiska, żeby mu nie robić reklamy. To trzeba mieć tupet, żeby przyjść na zebranie Stowarzyszenia Wychowanków Uczelni, aby nawracać politycznie jego członków i robić sobie kampanię! Na szczęście prowadzący zebranie nie stracili głowy i grzecznie, aczkolwiek skutecznie przerwali rozpoczęty wywód nieproszonego gościa proponując, aby na innym forum przedstawił swoje racje, pretensje, podejrzenia i własną niechęć do rządzących tym krajem.


w Łazienkach, z żonkilami w klapie

Po zebraniu poszłyśmy z Grażyną na długi spacer do Łazienek Królewskich, ponieważ na ulicach był tłok. Bez przerwy ciągnęli grupami ludzie w kolorowych szalikach w stronę Agrykoli, gdzie miał odbyć się mecz. Jeden z takiej grupy powiedział do nas: wyrzucą panie te żydowskie żółte kwiatki ze swoich płaszczy. Nic nie zdążyłyśmy odpowiedzieć, tak nas zaskoczył. Powiedział to nie zatrzymując się, więc gdy odwróciłyśmy się za tymi młodymi mężczyznami, oni już się oddalili. Nie używali wulgaryzmów, ani żadnych obraźliwych słów, a jednak byłyśmy zdziwione takim tekstem i żonkili nie zdjęłyśmy.

Warszawskie Łazienki
 Najważniejsza jednak wiadomość jest taka, że nareszcie przyszła do nas wiosna!!!!!!